Wróciła na stanowisko. Konserwator zabytków w Sopocie Danuta Z., (podejrzana o sfałszowanie dokumentu w związku z tzw. aferą korupcyjną dotyczącą prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego), wróciła w poniedziałek do pracy w Urzędzie Miejskim w Sopocie. Jak twierdzi, w całą sprawę została w "sposób sztuczny wplątana".
Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Sopocie uwzględnił zażalenie konserwator na decyzję gdańskiego biura do spraw przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej z końca września o zastosowaniu wobec niej zapobiegawczego zawieszenia w obowiązkach służbowych.
"Nie należałam do żadnej partii, ani układu"
- Od kilku miesięcy życie moje i moich najbliższych zamieniono w piekło. Brutalnie próbuje pozbawić się mnie dobrego imienia, podważa się moją uczciwość i kompetencje. Na stanowisko Konserwatora Zabytków Miasta Sopotu dostałam się w wyniku konkursu, nie znając przedtem żadnego z sopockich urzędników. Nie należałam do żadnej partii, ani układu towarzyskiego - głosi oświadczenie Danuty Z., przekazane przez biuro prasowe sopockiego Urzędu Miejskiego.
Prokuratura: Grozi jej do 8 lat
Według ustaleń prokuratury, miejska urzędniczka złożyła fałszywe zeznania i poświadczyła nieprawdę w dokumentach. Za te dwa czyny grozi jej nawet do ośmiu lat więzienia. Zarzuty postawione Z. wiążą się z dokumentami dotyczącymi przebudowy strychu jednej z sopockich kamienic.
Przebudowę chciał przeprowadzić trójmiejski biznesmen - Sławomir Julke. Zdaniem tego przedsiębiorcy, w marcu 2008 r. prezydent Sopotu Jacek Karnowski zażądał od niego dwóch mieszkań, które miałyby powstać na strychu kamienicy. Zdaniem biznesmena Karnowski zażądał mieszkań jako zapłaty za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników pozwolenia na przebudowę strychu.
Nagrania biznesmena
W lipcu biznesmen zawiadomił o sprawie prokuraturę, dostarczył też nagranie rozmowy z marca, w której miała paść korupcyjna propozycja. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi gdańskie biuro Prokuratury Krajowej. Prezydent Karnowski nie przyznał się do winy.
Prokuratura ustaliła, że niedługo po rozmowie nagranej przez biznesmena konserwator zabytków wydała pozytywną opinię na temat przebudowy strychu, a w lipcu br. - już po tym, jak sprawa trafiła do prokuratury, urzędniczka sporządziła decyzję negatywną datując ją na luty br. - czyli przed rozmową nagraną przez biznesmena.
Wplątana w aferę?
Jak twierdzi w poniedziałkowym oświadczeniu Danuta Z., w sprawę nagrań biznesmena została w "sposób sztuczny wplątana".
- Jak wielokrotnie zeznawałam, w sprawie planowanej przez inwestora przebudowy strychu przy ul. Czyżewskiego 4 nigdy nie zostało wszczęte żadne postępowanie administracyjne skutkujące wydaniem jakiejkolwiek decyzji przez Konserwatora Zabytków Miasta Sopotu, nikt nigdy nie naciskał na mnie w tej kwestii (...) Pan Julke na planowane prace budowlane we wspomnianym budynku nigdy nie wystąpił do tutejszego urzędu: ani o pozwolenie Konserwatora Zabytków, ani o pozwolenie na budowę - twierdzi konserwator.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24