- Trałowanie urzędu, dręczenie urzędników, wielogodzinne przesłuchania, niejednokrotnie namawianie żeby obciążać moją osobę i w końcu bardzo niesłuszne zarzuty, dlatego, że w przetargu na samochód mógł wystartować każdy - tak opisuje sytuację w sopockim magistracie Jacek Karnowski oraz postawienie dwóm jego pracownikom zarzutów o ustawienie przetargu na prezydencki samochód.
W środę zarzuty usłyszeli sekretarz miasta oraz kierowca prezydenta Sopotu. Obaj mieli brać udział w ustawieniu przetargu na samochód dla prezydenta.
Tezę o ustawieniu przetargu prezydent Sopotu nazwał "śmiałą". - Mam pełne zaufanie do moich ludzi, że nic złego nie zrobili - mówił Karnowski. Ponadto poinformował, że ani jeden ani drugi nie zostaną zawieszeni w wykonywaniu swoich obowiązków służbowych.
Kto stoi za całą sytuacją?
Dziennikarka TVN24 dopytywala kto stoi za taką sytuacją jaka ma miejsce obecnie w Sopocie - czy jest to PiS czy może wymiar sprawiedliwości, który kontrolowany jest przez Platformę Obywatelską? - Uważam, że tzw. ziobryzm nie da się szybko wyplenić z wymiaru sprawiedliwości. Czas dyktafonów wprowadzony przez ministra Ziobro czy kłamstw wprowadzonych przez posła Kurskiego nie tak szybko da się wyplenić, także Platformie Obywatelskiej, z państwa - odpowiedział Karnowski. Dodał również, że "CBA wielokrotnie pokazuje, choćby w ostatnich dniach, że działa ponadstandartowo".
Sprawa wyszła przy okazji
Sprawa z przetargiem na samochód Karnowskiego wyszła przy okazji śledztwa, które od lipca tego roku prowadzi gdańskie biuro Prokuratury Krajowej. Postępowanie to rozpoczęło się od doniesienia biznesmena Sławomira Julkego, który zarzucił Karnowskiemu, że ten przedstawił mu propozycję korupcyjną.Biznesmen twierdzi, że prezydent Sopotu zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań w zamian za pomoc w uzyskaniu zgody na dobudowanie piętra na jednej z sopockich kamienic.
Jako dowód korupcyjnej propozycji prezydenta biznesmen dostarczył prokuraturze taśmę z nagraniem tej rozmowy. Karnowski stwierdził, że "taśma jest poklejona" a na potwierdzenie tego ma opinię biegłego sądowego, który przeprowadzał ekspertyzę nagrania.
W końcu września zarzuty usłyszała Danuta Z., konserwator zabytków w sopockim magistracie. Zdaniem śledczych kobieta - już po tym, jak sprawa trafiła do prokuratury - miała dokonać fałszerstwa, które mogło pomóc prezydentowi Karnowskiemu obalić zarzuty biznesmena.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24