Blisko milion kobiet, płaci za błąd ZUS-u. Zakład nieprawidłowo naliczył im składki za okres urlopu macierzyńskiego. I choć urzędnicy przyznali się do błędu, to umorzyć "zaległości" nie chcą. Poszkodowane doświadczeniami wymieniają się na specjalnym forum, a pytanie, które tam najczęściej się powtarza, to: Dlaczego mamy płacić?
ZUS żąda od pani Joanny zaległych ponad dwóch tysięcy złotych, które zdaniem urzędu powinny trafić na jego konto, kiedy pani Joanna była na urlopie macierzyńskim. Do tego dochodzą odsetki. - Zalegam ze składkami od marca do lipca 1999 roku - mówi kobieta.
9 lat temu pani Joanna urodziła syna. Będąc na urlopie macierzyńskim prowadziła działalność gospodarczą. Jednocześnie była na etacie w szkole.
- Panie w urzędzie mówiły, że wystarczy tylko składka zdrowotna, a po dziesięciu latach ZUS zinterpretował sobie to prawo pod siebie. Być może chce zakleić jakieś swoje dziury - opowiada pani Joanna.
To błąd, ale pieniędzy nie oddamy
ZUS przyznaje się do błędu. - Dopiero teraz dochodzimy do błędów, które były spowodowane w latach 1999-2001 i wyjaśniamy je już od ponad roku - wyjaśnia Przemysław Przybylski, rzecznik ZUS w Warszawie. Ale mimo to, zakład długów umarzać nie zamierza.
Galimatias prawny w ZUS-ie może uderzyć po kieszeni prawie milion kobiet w Polsce. - Wmoim przypadku to jest 1,7 tys. plus odsetki - w sumie ok 5 tys. - mówi pani Beata, która też ma problem z ZUS-em.
Forum współpracy
Matki założyły forum w internecie, na którym wymieniają się swoimi doświadczeniami i opisują problemy. Każdy przypadek jest taki sam.
Pani Joanna i inne matki cały czas są ze sobą w kontakcie. Szukają wyjścia z sytuacji, bo dla wielu z nich rozliczenie z ZUS-em oznacza bankructwo.
- Czujemy się pokrzywdzone, wręcz okradzione przez ZUS, bo to on nas w tej chwili okrada - żali się pani Joanna.
ZUS może jedynie odstąpić od odsetek. Ale każdy przypadek umorzenia będzie rozpatrywany oddzielnie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24