Trzeba skończyć z degrengoladą w mediach publicznych. I wyrwać je z rąk partii (LPR), która już nie istnieje - grzmiała w Sejmie Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO, podczas debaty nad ustawą medialną, do której PO robi drugie podejście. Suchej nitki na projekcie nie zostawił PiS. - Jest chaotyczny, likwiduje media publiczne i kończy z misją publiczną - stwierdziła Elżbieta Kruk, zarzucając Platformie, że dogadała się w tej sprawie z SLD, na czele z byłym prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim.
Ale porozumienie z SLD to za mało, bo gdy już PO dogadała się z lewicą, zastrzeżenia zgłosili ludowcy. PSL nie podoba się utworzenie 16 odrębnych regionalnych spółek telewizyjnych. Czy ludowcy dadzą się przekonać?
W imieniu PO projekt najpierw zachwalała z trybuny sejmowej szefowa komisji kultury i środków przekazu. Przekonywała, że powstał po to, by uchronić media publiczne od upadku, by ich misja nie była papierowa tylko rzeczywista, i co najważniejsze, by przerwać proces degrengolady mediów publicznych i je odpolitycznić.
Zapisem, który ma zmienić media publiczne jest - zdaniem szefowej komisji kultury - ten mówiący o licencji programowej. - Przetnie on czysto biznesowy, komercyjny efekt. Nie będzie już można wydawać pieniędzy na tańce na lodzie, bądź na wodzie - przekonywała posłów Śledzińska-Katarsińska.
"W ustawie jest wiele kwiatków"
Elżbieta Kruk z PiS nie zostawiła na projekcie PO suchej nitki. Przypomniała, że eksperci, którzy nad nim pracowali teraz się od niego odżegnują. – Prof. Tadeusz Kowalski powiedział, że nie wie, kto jest autorem projektu, którego punktem wyjścia był projekt ekspercki, a który przybrał postać druku sejmowego, bo teraz przypomina on kurpiowskie wycinanki – mówiła Kruk. - Chaos i zamieszanie, ktoś coś wyciął, ktoś dołożył w paragrafach. To nie jest już „lub czasopisma” – dodała.
Potem zarzuciła PO, że dogadała się z SLD ws. projektu i zaczęła współpracować z Włodzimierzem Czarzastym i Robertem Kwiatkowskim. – Tych, których nie tak dawno, w ramach prac komisji śledczych, odsądzaliście od czci i wiary. Co oddaliście SLD, że zgodzili się na współpracę. Kwiatkowski w mediach oficjalnie przyznawał się do pracy nad tą ustawą – pytała Kruk posłów Platformy.
Prof. Tadeusz Kowalski powiedział, że nie wie, kto jest autorem projektu, którego punktem wyjścia był projekt ekspercki, a który przybrał postać druku sejmowego, bo teraz przypomina on kurpiowskie wycinanki. Chaos i zamieszanie, ktoś coś wyciął, ktoś dołożył w paragrafach. To nie jest już „lub czasopisma Posłanka PiS Elżbieta Kruk
I w imieniu klubu PiS zawnioskowała o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. - Nie nadaje się on do dalszych prac parlamentarnych – podkreśliła Kruk.
Jej zdaniem projekt oznacza likwidację mediów publicznych, gdyż w projekcie jest wiele kwiatków, a 10 minut to za mało (tyle mają kluby na wystąpienia w tej debacie), żeby je przedstawić – zaznaczyła, wymieniając m.in. zapisy o regionalnych spółkach telewizyjnych. - To będą komercyjno-państwowe hybrydy, nie zobowiązane do żadnej misji publicznej - stwierdziła Kruk.
I dodała, że niepokojące jest to, że projekt znosi zapis z poprzedniej ustawy medialnej o tym m.in., iż media publiczne mają się kierować odpowiedzialnością za słowo, mają rzetelnie informować, służyć rozwojowi kultury i nauki, respektować chrześcijaństwo, kierując się zasadami etyki. – To już nie będzie misja publiczna. Misją publiczną będzie przeciwdziałanie dyskryminacji ze względu na rasę, narodowość, płeć i orientację seksualną – przekonywała Kruk,
Zarzuciła też autorom projektu, że nie pochylili się w nim nad potrzebą cyfryzacji mediów. – Jesteśmy pod tym względem w ogonie Europy – stwierdziła.
"Koniec z prywatnym folwarkiem w mediach"
Następnie długo i kwieciście, podpierając się cytatami z Norwida i Szekspira, przemawiał Jerzy Wenderlich (SLD). Najpierw dostało się PiS za krytykę projektu reformy mediów publicznych. - Ze zdziwieniem słucham recenzji uzdrowicieli, którzy niemal pogrzebali media publiczne. Dziś mówicie o nich jak o róży: co powinniśmy zrobić, by dalej pachniała? To wy daliście jej fetoru. Dziś niewiele trzeba, by było lepiej. Ale niewiele nas nie usatysfakcjonuje. Chcemy ten świat zaprojektować bardziej uczciwie – z emfazą mówił polityk.
Zapewnił, że dzięki reformie traktowanie TVP i polskiego radia jako prywatnego folwarku się skończy. Dostało się przy okazji PO za poprzednią wersję ustawy medialnej. Według Wenderlicha, to SLD zmusiła Platformę, by wyzbyła się „politycznych chęci wpływania na TVP” oraz wprowadziła licencje programowe.
- Ta ustawa jest półfabrykatem i musimy mu nadać kształt brylanciku. Wierzę, ze to możliwe. Bo jak powiedział Norwid, gdyby nie było nadziei, gdzież by przyszłość była? – podsumował, nieco już po czasie, poseł.
PSL ma wątpliwości, ale mówi: pracujmy
Ostatecznie za dalszymi pracami nad projektem ustawy medialnej opowiedział się w imieniu PSL Tadeusz Sławecki. Zastrzegł jednak, że niektóre z obecnie proponowanych zapisów są ryzykowne. Jego zdaniem dotowanie mediów publicznych z budżetu na założonym poziomie ok. 15 zł rocznie na mieszkańca, to ryzykowna forma finansowania, bo co będzie, jeśli rząd będzie chciał na tym oszczędzić.
Nowa KRRiT
Projekt ustawy medialnej zakłada likwidację od 1 stycznia 2010 r. abonamentu radiowo-telewizyjnego. Media publiczne mają być finansowane z Funduszu Zadań Publicznych, którego środki będą pochodziły z budżetu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W 2010 roku finansowanie to ma być na poziomie 600-800 mln zł.
Proponowane rozwiązania przewidują powołanie nowej siedmioosobowej KRRiT (trzech członków ma wskazywać Sejm; po dwóch Senat i prezydent spośród osób wyróżniających się wiedzą i doświadczeniem w zakresie środków społecznego przekazu).
Członkowie KRRiT mieliby być wymieniani rotacyjnie - co dwa lata zmieniałby się przedstawiciel Sejmu, co trzy lata - Senatu i prezydenta, a decyzje miałaby być podejmowane bezwzględną większością głosów, a nie - tak jak dotychczas - większością 2/3 głosów.
Licencje programowe
Projekt wprowadza instytucję licencji programowej, która ma określać zadania powierzane dostawcy usług medialnych w ramach poszczególnych programów, z jednoczesnym przyznaniem przez KRRiT środków z Funduszu Zadań Publicznych na realizację tych zadań. 10 proc. wydatków na media będzie rozdzielanych w otwartych konkursach, o środki z tej puli będą mogli starać się również nadawcy prywatni. Licencji programowej udzielać będzie KRRiT, na okres dwóch lat.
Projekt przewiduje także powołanie 16 regionalnych spółek telewizyjnych, które zostaną utworzone na bazie dotychczasowych oddziałów terenowych TVP - te ostatnie zostaną zlikwidowane. Regionalne spółki radiowe i telewizyjne mają mieć jednoosobowe zarządy i trzyosobowe rady nadzorcze.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24