Na co dzień w domu państwa Zielińskich jest jak w ulu. Ale dopiero w święta będzie prawdziwy tłok. Przy stole zasiądą: mama, tata, piętnaścioro dzieci oraz ich trzydzieścioro chrzestnych. Ugościć ich wszystkich to nie lada wyzwanie. Ale większym wyzwaniem jest przeżycie z dnia na dzień.
Można powiedzieć, że są sami sobie winni. Bo po co aż tyle dzieci? Ale tak chcieli. Państwo Zielińscy z miejscowości Góra pod Suwałkami wybrali właśnie taki sposób na życie.
Gdy ekipa "Faktów" była u rodziny Zieliskich niespełna rok temu, chętnych do pomocy nie było. A listonosz przynosił tylko kolejne wezwania do zapłaty. Brakowało na wszystko.
Ludzie ruszyli z pomocą
Ludzie to zobaczyli i ruszyli z pomocą. I pomagają nadal. Jest ich tak wielu, i dlatego dzieci mają do wysłania wiele kartek z podziękowaniami.
Trochę pomogły też różne urzędy. Nie tylko te z okolic Suwałk. Prezydent Warszawy na przykład przysłała 5 tysięcy złotych.
Lokalni urzędnicy wypłacają rodzinie ustawowe zasiłki. Sołtys zapewnia, że też pomaga jak może.
Urzędnicy nauczą ich, jak czerpać zyski z gospodarstwa
Urzędnicy chcą nauczyć rodzinę Zielińskich, jak czerpać zyski z 15-hektarowego gospodarstwa. – Wyspecjalizować je, zmienić profili i w jakiś sposób zaradzić, żeby ta rodzina miała stały dochód i żeby nie potrzebowała pomocy społecznej – mówi Jan Kwasowski, rzecznik prasowy marszałka województwa podlaskiego.
Już potrzebują tej pomocy coraz mniej. Choć wciąż na wiele rzeczy brakuje, już stanęli na nogi. A wszystko to dzięki ludziom o wielkim sercu.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN