Przed takim rozwojem sytuacji, jeśli chodzi o wykorzystywanie seksualne osób małoletnich, bardzo wiele osób przestrzegało. Nie musieliśmy iść tą drogą - powiedział w "Faktach po Faktach" TVN24 Zbigniew Nosowski. Redaktor naczelny kwartalnika "Więź" ocenił, że hierarchowie Kościoła nie wyciągnęli odpowiednich wniosków, a samooczyszczenie Kościoła może nastąpić tylko dzięki "pomocy z zewnątrz".
W najnowszym wywiadzie dla tygodnika "Sieci" Jarosław Kaczyński powiedział, że Polska nie może stać się drugą Irlandią, czyli "pustynią katolicką z szalejącą ideologią LGBT". "Trzeba więc stawiać tamę i szukać jak najbogatszych środków, by była ona mocna" - podkreślił prezes PiS.
Zdaniem redaktora naczelnego kwartalnika "Więź" Zbigniewa Nosowskiego, gościa poniedziałkowych "Faktów po Faktach", Kościół nie powinien liczyć na działania rządu.
– Kościół ma wiązać swoje nadzieje ze zwycięstwem Chrystusa nad śmiercią, a nie nad zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości nad kimkolwiek. Kościół ma głosić dobrą nowinę, a nie dobrą zmianę - stwierdził Zbigniew Nosowski. - Jarosław Kaczyński ponad ćwierć wieku temu głosił, a myślę, że nadal jest tego zdania, że najkrótsza droga do dechrystianizacji Polski prowadzi przez stop katolicko-narodowy - dodał.
"Zwierzchnicy Kościoła mogli wyciągnąć wnioski ze złych doświadczeń w USA czy Irlandii"
W jesiennym numerze kwartalnika "Więź" redaktor naczelny czasopisma napisał, że samooczyszczenie polskiego Kościoła nie wyjdzie z episkopatu, bo "zbyt wielu biskupów ma zbyt wiele do ukrycia". Nosowski stwierdził w "Faktach po Faktach", że do oczyszczenia Kościoła katolickiego w Polsce "wyraźnie potrzebna jest pomoc z zewnątrz". - Spoza hierarchii kościelnej - wyjaśnił.
- To mogą być publicyści katoliccy, którzy na ten temat zabierają głos. To mogą być również publikacje w mediach świeckich - stwierdził redaktor kwartalnika "Więź". Zdaniem publicysty przykładem "skutecznego zaproszenia do pozytywnego samooczyszczenia" jest reakcja biskupów z diecezji bielsko-żywieckiej na zeszłotygodniowe publikacje o dawnych zaniedbaniach w tej diecezji za rządów poprzedniego biskupa Tadeusza Rakoczego. - Doszło nawet do tego, że biskup pomocniczy został zobowiązany do wydania oświadczenia, w którym przepraszał za kłamstwa, które wypowiedział i sam musiał napisać, że otrzymał w tej sprawie upomnienie - dodał.
W zeszłym tygodniu dziennikarze OKO.press informowali o księdzu Jarosławie W., który mimo oskarżeń o wykorzystywanie seksualne nadal pracował z dziećmi, między innymi celebrując msze dla najmłodszych, ucząc w szkole i opiekując się ministrantami. W związku z tym kuria diecezjalna w Łowiczu poinformowała o nałożeniu na księdza Jarosława W. zakazu pełnienia posługi i innych podjętych wobec niego krokach.
- Ja, niestety, mam doświadczenia od lat pisywania do polskich biskupów i nuncjuszy, w większości przypadków bezskutecznie. Czasami jest milczenie, czasami jest podziękowanie i zapewnienia o modlitwie, a czasem zapowiedź podjęcia jakichś działań, z czego nic nie wynika - przyznał Nosowski.
- Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że przed takim rozwojem sytuacji, jeśli chodzi o wykorzystywanie seksualne osób małoletnich, bardzo wiele osób przestrzegało. Nie musieliśmy iść tą drogą. Zwierzchnicy Kościoła mogli wyciągnąć wnioski ze złych doświadczeń w Stanach Zjednoczonych, Irlandii czy Niemczech - zwrócił uwagę redaktor naczelny kwartalnika "Więź", odnosząc się do skandali, jakie wybuchały w związku z ujawnianiem tego rodzaju spraw obyczajowych. - Okazuje się, że tych wniosków nie wyciągnięto - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock