Jeśli producent filmu o Lechu Wałęsie nie odda pieniędzy, które na obraz wyłożył Marcin Plichta i jego Amber Gold, to będzie to "symbolicznie hańbiące" dla b. lidera "Solidarności" - tak uważa Jacek Kurski. Wyraźnie nie hołduje łacińskiej zasadzie, że "pieniądze nie śmierdzą" i przestrzega by nie budować "filmowego pomnika" Wałęsy na nieszczęściu i "krzywdzie tysięcy Polaków".
Przedstawiciele producent filmu - firmy Akson Studio, nie ujawniają jaką dokładnie kwotę przekazała spółka Amber Gold na film "Wałęsa" Andrzeja Wajdy. Tłumaczy to obowiązkiem zachowania tajemnicy handlowej.
Pomnik zbudowany "na krzywdzie Polaków"
Dla Jacka Kurskiego suma nie jest ważna i bez względu na kwotę pieniądze, co do złotówki, powinny natychmiast wrócić do donatora, czyli Marcina Plichty. Europoseł tłumaczy dlaczego. Według niego przyjęcie pieniędzy od prezesa Amber Gold "byłoby czymś niezwykle niestosownym, niemoralnym, symbolicznie hańbiącym dla samego bohatera tego filmu".
Według Kurskiego przyjęcie pomocy finansowej od skazanego prawomocnie Plichty i nie zwrócenie jej oznaczać będzie, że obraz o Lechu Wałęsie został zbudowany "na krzywdzie tysięcy Polaków oszukanych przez Amber Gold".
Nie jest ważne skąd
Kurskiego nie intersuje skąd producent miałby wziąć pieniądze dla Plichty, które wydał już na film. - To jest sprawa producentów i to oni powinni znaleźć je w budżecie i zwrócić, tak, żeby nie budować tego na nieszczęściu ludzi - podkreśla Kurski.
Lider Solidarnej Polski wie natomiast do kogo zwrócona "pomoc" miałaby trafić. - Do tych, którzy będą dysponować mieniem Amber Gold i zaspokajać roszczenia oszukanych klientów - odpowiada.
Kłopoty Amber Gold bez znaczenia dla filmu
Zdjęcia do filmu pt. "Wałęsa" Wajdy zakończyły się ponad miesiąc temu. Kłopoty spółki Amber Gold nie wpłynęły według słów producentów obrazu na prace nad nim. Premiera - zgodnie z przyjętym wcześniej harmonogramem - zapowiadana jest na początek 2013 r. Budżet filmu wyniósł ponad 15 mln złotych.
Autor: ŁOs//mat / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24