- Na wojnie z Rosją byłem już wcześniej, to nie pierwszyzna - tak Radosław Sikorski odniósł się do słów Lecha Kaczyńskiego, że podczas wizyty w Gruzji szef MSZ mógł się czegoś nauczyć, m.in. zobaczyć, że "istnieją realne zagrożenia jeśli chodzi o naszego rosyjskiego partnera". Sikorski zaznaczył, że wolałby od prezydenta usłyszeć "więcej słów poparcia dla Gruzji, a mniej publicystycznych sformułowań".
Prezydent pytany o współpracę z szefem MSZ podczas wyjazdu do Tbilisi, powiedział, że cieszy się, że Radosław Sikorski pojechał. - Myślę, że się czegoś nauczył - dodał L. Kaczyński. Dopytywany czego mógł nauczyć się szef polskiej dyplomacji, prezydent odparł, że Sikorski "zobaczył jak wyglądają rzeczywiste decyzje, jeśli chodzi o Unię Europejską".
Szef MSZ ocenił, że Lech Kaczyński "identyfikuje realny problem, to znaczy, że Polska jest jednym z sześciu dużych krajów UE, ale tym, który jeszcze jest na dorobku i który jeszcze nie sprawował prezydencji w Unii, w związku z czym nie ma aż takiej wagi gatunkowej jak np. Francja - członek założyciel i do tego jeszcze sprawujący prezydencję".
Sikorski jak przyzwoitka
Pytany o uwagi przedstawicieli rządu, że pojechał do Gruzji wraz z prezydencką misją, by pilnować, aby prezydent nie był zbyt radykalny, Sikorski powiedział: - Apelowałem, za pośrednictwem choćby szefa BBN, o coś co jest oczywiste - jeśli pan prezydent chciałby zadeklarować sprawy, które potem będzie musiał realizować, to naturalnie rząd chciałby o tym zawczasu wiedzieć.
Dodał, że wielokrotnie rozmawiał z prezydentem i myśli, że sympatia dla Gruzji jest czymś, co ich łączy.
Podczas wiecu w stolicy Gruzji prezydent Kaczyński powiedział m.in., że on i przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy przyjechali do Gruzji, by podjąć walkę. - Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! - mówił polski prezydent.
ŁUD ram
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP