Dzielnicowi z Oświęcimia interweniowali w sprawie czterolatka z Ukrainy, który oddalił się od mamy, gdy ta zajmowała się młodszym dzieckiem. Chłopiec był przestraszony, płakał. By go uspokoić, mundurowi pokazali mu wyposażenie radiowozu, następnie odnaleźli kobietę i przekazali jej syna.
Na bulwarach nad rzeką Sołą w Oświęcimiu (Małopolska) podczas porannego spaceru czteroletni chłopiec z Ukrainy stracił z zasięgu wzroku mamę. Przestraszony zaczął płakać i rozpaczliwie ją wołać.
Wizyta w radiowozie na otarcie łez
Płacz czterolatka usłyszeli patrolujący bulwary policjanci. Podbiegli do chłopca i gdy dowiedzieli się, że zgubił mamę, najpierw spróbowali go uspokoić.
- Kiedy to nie pomogło, zainteresowali go wyposażeniem policyjnego radiowozu. Po chwili maluch przestał płakać, więc dzielnicowi rozpoczęli poszukiwania matki - poinformował młodszy inspektor Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Po kilku minutach odnaleziono kobietę. Roztrzęsiona 32-letnia Ukrainka z niemowlęciem na ręku szukała syna w okolicach rzeki. - Z jej relacji wynikało, że chłopiec oddalił się od niej w chwili, gdy zajmowała się młodszym dzieckiem. Czterolatek został oddany pod opiekę matki - powiedział Gleń.
Ekspedientki pomogły dziecku znaleźć rodziców
Do podobnej interwencji w Oświęcimiu doszło w pierwszej połowie maja. Małego chłopca błąkającego się po ulicach miasta bez opieki zauważyły ekspedientki jednego z warzywniaków. Kobiety wezwały na miejsce policję. Okazało się, że trzylatek pochodzący z Ukrainy otworzył sobie furtkę i wyszedł z ogrodu, w którym przebywał razem z tatą. 33-latek dotarł do sklepu jeszcze przed mundurowymi.
Źródło: małopolska policja
Źródło zdjęcia głównego: małopolska policja