25-latek ze Staszowa (Świętokrzyskie), który w niedzielę w kościele ranił trzy kobiety, był pod wpływem amfetaminy. - Powiedział mi: Od kilku dni coś mnie prześladowało. Wziąłem ten nóż, bo czułem, że ktoś mnie może zaatakować - mówi ksiądz, który rozmawiał z mężczyzną
Jak informowaliśmy w tvn24.pl wczoraj, podczas niedzielnej mszy w jednym ze staszowskich kościołów mężczyzna najpierw ranił nożem trzy kobiety, a potem wbił go sobie w gardło. Według lekarzy chybił aortę o centymetr - gdyby trafił w tętnicę, nie dałoby się go odratować. Obecni wówczas w kościele wierni wciąż są w szoku.
"Zrobiła się straszna panika"
- Zrobił się w kościele straszny rumor i pisk. Obejrzałam się i zobaczyłam mężczyzna w wieku około 30 lat, szczupłego, wysokiego blondyna, który miał nóż i tak trzymał nad czyjąś szyją. Ludzie zaczęli w popłochu uciekać, zrobiła się straszna panika. Wołali "pogotowie, bomba, wybuch, kościół się wali". To było dla nas strasznym szokiem i zaskoczeniem - opowiadała w TVN24 świadek zdarzenia, Elżbieta Lasota.
Ludzie tłoczyli się do wyjścia, depcząc się wzajemnie. Ksiądz przerwał mszę i zszedł do wiernych. - Zobaczyłem młodego człowieka z nożem w szyi. Trzymali go mężczyźni. Rozgrzeszyłem go i rozpocząłem modlitwę w jego intencji, byłem przekonany, że nie przeżyje tego. Ludzie się pięknie modlili, bardzo im za to dziękuję - relacjonował w TVN24 Ks Henryk Kozakiewicz.
Nożownik odratowany
25-latek przeszedł poważną operację, ale został już wybudzony. Jego stan lekarze określają jako stabilny. Z badań wynika, że mężczyzna był pod wpływem narkotyków. Rozmawiał już z księdzem. - Kiedy go zobaczyłem po tym zabiegu, na łożu boleści, pomyślałem: Boże, trafiłem w dziesiątkę, on chce pomocy, on chce rozmawiać. Zapytałem go: przyjacielu, dlaczego? Odparł: – Od kilku dni bałem się samego siebie, coś mnie prześladowało. Widziałem ludzi, którzy idą do kościoła i poszedłem za nimi. Wziąłem ten nóż, bo czułem, że ktoś mnie może zaatakować - relacjonował ks. Kozakiewicz.
Według księdza przyznał mu się do brania narkotyków. badania wykazały, że była to amfetamina. Mężczyznę pilnują policjanci, zostanie przesłuchany, kiedy pozwolą na to lekarze. Nie był wcześniej notowany i nie znał kobiet, które zaatakował.
Rany zadane kobietom były powierzchowne i nie zagrażają ich życiu. Ofiary nożownika pozostają w szpitalu na obserwacji. Czwarta z poszkodowanych, która prawdopodobnie została lekko poturbowana w wyniku paniki, jaka wybuchła w kościele, opuściła już lecznicę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24