- Nie planowaliśmy i nie planujemy impeachmentu. Najlepszą formą odsunięcia prezydenta są wybory. Poczekamy do 2010 – deklarował w „Magazynie 24 godziny” szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak.
W „Sygnałach Dnia” Lech Kaczyński stwierdził, że widział dokument z 2006 roku, autorstwa obecnego ministra finansów, wedle którego prezydent miał być „głównym zagrożeniem dla PO” oraz przedstawiać „scenariusz odwołania go ze stanowiska”. (czytaj więcej)
Nowak zareagował sceptycznie. - Niezręcznie jest mi komentować takie dość egzotyczne wypowiedzi, szkoda że są udziałem także prezydenta. Nie mieliśmy takiego dokumentu, nie chcieliśmy odwołać prezydenta – przekonywał.
Na sugestię dziennikarza, że być może chodziło o artykuł prasowy Jacka Rostowskiego z radami dla PO, stwierdził: - Rostowski był wówczas niezależnym komentatorem, trudno więc tą publikację traktować jako oficjalną linię Platformy. Najlepszą formą odsunięcia prezydenta są wybory. Poczekajmy do 2010 roku – uciął - Choć lepiej by było, gdyby prezydent pokazał, co czytał. Być może była to konstytucja. Tam jest rzeczywiście jest opisane, jak odwołać prezydenta – ironizował Nowak.
Co napisał Rostowski?
TVN24 dotarł do tekstu "Pułapka władzy" autorstwa Jacka Rostowskiego, opublikowanego w tygodniku "Ozon" w maju 2006 r. - Nie mam wątpliwości, że gdyby PO rządziła i PiS było główną partią opozycyjną, to obecny prezydent często sięgałby po weto, praktycznie uniemożliwiając PO skuteczne rządzenie - przewidywał przed dwoma laty obecny minister finansów - Dlatego wybory nie mają obecnie sensu ani dla Polski ani dla Platformy. Nie ma sensu (...) zastąpienie jednego kulawego rządu ( z powodu braku większości w Sejmie) innym, który byłby tak samo kulawy z powody weta prezydenckiego - pisał Rostowski.
PiS znajduje się w pułapce władzy, wynikającej – paradoksalnie – z wygranej w wyborach prezydenckich. Jedynym wyjściem z tej pułapki byłoby rozwiązanie obu problemów: w zamian za zmianę okręgów na cztero-, pięciomandatowe i głosowanie PO za samorozwiązaniem Sejmu na jesieni (co będzie korzystne dla PiS), prezydent mógłby zrezygnować ze stanowiska. Wtedy wybory prezydenckie zostałyby połączone z parlamentarnymi (co byłoby korzystne dla PO). Ozon, nr 29 (56), 22-27 maja 2006 r.
"Mamy prawo oceniać prezydenta"
Na zarzut Lecha Kaczyńskiego, że PO go stale obraża, Nowak odparł, że politycy mają prawo oceniać głowę państwa, która „jest emocjonalnie związana z inną partią i nie jest w stanie wznieść się ponad partyjne i braterskie interesy”.
- Nikt nie kwestionuje uprawnień prezydenta, ale mamy prawo komentować jego działanie. To wetowanie ustaw to klasyczny kij w szprychy, ale musimy nauczyć się z tym żyć – podsumował.
Pytany o raport o stanie zdrowia Lecha Kaczyńskiego, którego najgłośniej domaga się jego partyjny kolega Janusz Palikot, stwierdził: Mnie nie interesuje stan zdrowia prezydenta, choć dobrze byłoby wiedzieć kto nami rządzi. Ale będę bronił prawa Palikota do wypowiedzi – podkreślił polityk PO. ("Nie mamy krwiożerczych zamiarów wobec prezydenta" - CZYTAJ WIĘCEJ)
"Lepsza mała, sprawna armia niż duża i rozlazła"
W kwestii profesjonalizacji wojska Nowak poparł rządowe stanowisko. - Będzie profesjonalna armia i my ją zrobimy. Narzekanie, że 120 tysięcy to za mało, to malkontenctwo opozycji, która woli armię z poboru – ocenił. Według niego 90 tysięcy czynnych wojskowych i 30 tysięcy w rezerwie to wystarczająca liczba, odpowiadająca polskim potrzebom i możliwościom.
- Czy lepiej mieć 300 - tysięczną armię wyposażoną w kije od szczotek, czy mniejszą, ale mobilną, świetnie wyekwipowaną, wyszkoloną i gotową do natychmiastowej obrony? – zapytał retorycznie Nowak i zaraz sam odpowiedział: - Wolimy mniejszą, ale sprawną niż wielką a rozlazłą. Wybór jest oczywisty. Od pierwszego stycznia 2009 koniec poboru – zapowiedział.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Nowak: z odsunięciem prezydenta poczekamy do wyborów\TVN24