Donald Tusk poradził Lechowi Kaczyńskiemu, by obejrzał swoje kolejne orędzie przed wyemitowaniem. To reakcja premiera na umieszczenie Kaczyńskiego w "sali wstydu" przez organizację Human Rights Watch m.in. z powodu wystąpienia prezydenta, w którym odniósł się on negatywnie do ślubów homoseksualnych.
Współczuję panu prezydentowi, jak państwo pamiętacie on powiedział, że nie obejrzał tego orędzia zanim zostało wyemitowane, to jest być może przestroga dla pana prezydenta, że szczególnie kiedy przygotowują to tacy ludzie jak w tym wypadku, to żeby chociaż by obejrzał, zanim światu pokaże kolejne orędzie. Tak będzie bezpieczniej premier Donald Tusk
Po raz kolejny skrytykował treść osławionego wystąpienia i jego następstwa. - Wykorzystano wizerunek homoseksualistów w kontekście klątw i klęsk jakie czyhają na Polskę. Wolałbym, aby Polska, kogokolwiek to dotyczy: prezydenta, premiera, nie wbijała się w pamięć opinii światowej jako kraj homofobów, czy specjalistek od teletubisiów, żeby mieli nas za względnie normalnych - mówił Tusk.
Ocenił, że umieszczenie L. Kaczyńskiego w Hall of Shame "na pewno chwały nam nie przynosi".
Wzorcowa współpraca z PSL
Premier Donald Tusk powiedział dziennikarzom, że w obecnej chwili nie przewiduje zmian w składzie Rady Ministrów. Wcześniej "Newsweek" donosił, że PSL będzie domagał się zwiększenia swojego udziału w rządzie, w szczególności w ministerstwach środowiska i rozwoju regionalnego. Jednak zarówno PSL, jak i premier zaprzeczyli tym pogłoskom.
Po tych pierwszych spotkaniach z ministrami miałem dobre wrażenie. Jeśli tak będzie do końca, to być może sierpień przeżyją wszyscy. premier o ewentualnych zmianach w rządzie
Tusk zapewnił, że współpraca z PSL w sprawach personalnych jest "wzorowa", a decyzje o ewentualnych zmianach w resortach podejmie wspólnie z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. - Jeśli będzie potrzeba zmiany, to nie będzie świętych krów - zapewnił Tusk.
"Nie mam krwiożerczych instynktów wobec własnego gabinetu"
Nie zamierza też zwolnić z obowiązków żadnego z obecnych ministrów. - W tej chwili nie mam tego typu krwiożerczych instynktów wobec własnego gabinetu, ale do sierpnia będziemy mieli szansę już bardzo precyzyjnie ocenić to, co zrobiono i projekty ministrów na drugą połowę roku i na rok przyszły, w związku z precyzyjnymi przymiarkami do budżetu. W trakcie planowania budżetu widać bardzo wyraźnie czy ministrowie nie zmarnowali czasu - powiedział Donald Tusk dziennikarzom w Santiago de Chile.
- Po tych pierwszych spotkaniach z ministrami miałem dobre wrażenie. Jeśli tak będzie do końca, to być może sierpień przeżyją wszyscy - powiedział Tusk.
Tusk: przytulę do serca Gosiewskiego
Choć premier uważa, że pytanie Przemysława Gosiewskiego, czy opozycja jest inwigilowana to ponury żart, postanowił odpowiedzieć, nie bez poczucia humoru.
- Gdybyśmy byli w innym miejscu, mógłbym się roześmiać. Ale to ponury żart i nie ma się z czego śmiać. Jeśli pan Gosiewski czuje się osobiście gnębiony przeze mnie, czy przez mój rząd, to jak tylko wrócę przytulę go do serca i powie mu mu "śpij spokojnie nic Ci nie będzie".
Tusk kontra Ziobro
Premier odniósł się też do słów Zbigniewa Ziobro, który powiedział że "mściwość odbiera premierowi Tuskowi rozum". To była reakcja byłego ministra sprawiedliwości na wiadomość, że prokuratura sprawdza, czy nadużywał stanowiska podczas piastowania urzędu.
- Odnoszę wrażenie, że Zbigniew Ziobro jest politykiem, który nie może się pogodzić z faktem i z pewna zasadą, że nie może być bezkarności, jeśli było się kiedyś ministrem - powiedział Tusk. - Tutaj mamy do czynienia z ewidentnymi przypadkami nadużywania stanowiska. Nie sądzę, żeby ktoś miał wątpliwości, że liderzy PiSu przez te dwa lata trochę za bardzo zachwycili się władzą - dodał premier.
Premier, który jeździ koleją
Wywiadu szef rządu udzielił podczas wizyty w Chile, która kończyła jego podróż do Ameryki Łacińskiej. Wcześniej Donald Tusk odwiedził Peru, gdzie wziął udział w szczycie UE-Ameryka Łacińska m.in. na temat ubóstwa i zmian klimatycznych. Ale wizyta polskiego premiera w Ameryce Południowej to nie tylko rozmowy z przedstawicielami władz tych krajów. Zanim Tusk wraz z żoną opuścił państwo Inków (Peru), miał okazję przejechać się wybudowaną przez Ernesta Malinowskiego linią kolejową. Donald Tusk świetnie dał sobie radę na wysokości prawie 5 tys. metrów. - Jeśli ktoś ma dość dużą pojemność płuc i dość dużą wydolność, tak jak w moim przypadku dzięki uprawianiu sportu, to ta wysokość nie robi jakiegoś szczególnego wrażenia. Poza tym po górach trochę chodziłem, pracowałem na wysokościach. Jeśli mi się w głowie kręciło, to raczej od piękna tych miejsc - mówił premier.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot: PAP