Mniejszości seksualne żyją w stałych związkach, dystansują się od krzykliwych organizacji broniących ich praw, a ich najważniejszym postulatem wcale nie jest adopcja dzieci - wynika z analizy pierwszych naukowych badań na polskimi gejami, o których pisze "Dziennik".
Badania, które powstały na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, są pierwszą tak poważną analizą postaw polskich gejów. Wyniki tych badań, jak ocenia "Dziennik", są zaskakujące.
Okazuje się, że większość homoseksualistów i lesbijek żyje w stałych związkach albo marzy o wielkiej miłości. Właśnie dlatego ankietowani nie utożsamiają się z krzykliwymi imprezami i uważaną za symbol walki o tolerancję Paradą Równości. - Jeśli jakaś emerytka widzi mężczyznę przebranego za papugę, to raczej nie pomyśli sobie, że jest on dyskryminowany - tłumaczy jeden z badanych.
Popierają Zielonych
Jak wynika z badań, geje - domagając się legalizacji związków - nie walczą o prawo do adopcji dzieci. Chcą natomiast wspólnie rozliczać się z podatków, dziedziczyć i mieć prawo do informacji o stanie zdrowia partnera, gdy ten trafia do szpitala.
Na pytania o dzieci niemal połowa deklaruje chęć ich wychowywania. Jednocześnie geje wyrażają obawy. Jak to dziecko by się czuło? Na jakie sytuacje byłoby narażane? - zastanawiają się ankietowani.
Jak podaje gazeta, badanie obala też mit na temat sympatii politycznych mniejszości seksualnych. Wbrew przyjętemu przekonaniu, homoseksualiści i lesbijki nie stanowią trwałego elektoratu SLD, a w ostatnich wyborach podzielili swoje głosy między PO i SLD. Ponadto sympatyzują z Zielonymi.
Zaprzeczają homoseksualnej rozwiązłości
- Wyniki tych badań przekonują, że ci "inni" wcale nie są tacy "inni". Jednak mnie to nie zaskakuje, bo to jest po prostu zaprzeczenie stereotypu "homoseksualnej rozwiązłości", który doszedł do głosu, gdy wybuchła epidemia AIDS i próbowano wpoić ludziom, że jedynie geje i lesbijki są narażeni na zakażenie HIV, ale nie należy ich żałować, bo to "kara boska" za ich życie - tłumaczy na łamach "Dziennika" socjolog, prof. Ireneusz Krzemiński. - Dzięki postawie osobistości życia publicznego, które zdecydowały wtedy ujawnić swoją orientację i wysiłkom dużych organizacji gejów i lesbijek, społeczeństwo zachodnie nie dało sobie sprzedać tego diabolicznego scenariusza. Jednak w Polsce stereotypy wciąż są silne, dlatego wyniki tych badań mogą zaskakiwać - dodaje.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu