Prezydent i jego współpracownicy naciskają: odtajnić notatkę z rozmowy Tusk-Rasmussen. - I tak Sławomir Nowak opowiada o niej na lewo i prawo - zaznaczał w "Kropce nad i" Aleksander Szczygło. Szef BBN-u powtórzył, że ujawnienie notatki to jedyny sposób, by skończyć ze spekulacjami, czy polski premier poparł Duńczyka w walce o szefa NATO.
Odtajnienie notatki zależy teraz od Donalda Tuska. Ale wielu ekspertów wskazuje, że na jej ewentualne upublicznienie musiałby się zgodzić także premier Danii Anders Fogh Rasmussen. Jednak szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego ma na ten temat inne zdanie i duńskiego premiera o zdanie by nie pytał. - Nie było takiego zwyczaju - odpowiadał krótko.
Szczygło dodał, że przy ujawnianiu notatki MSZ-u (ze słynnymi już sugestiami dla Lecha Kaczyńskiego na szczyt NATO), w której - jak podkreślał szef BBN - strona polska pisała, że "Barack Obama stosuje niedemokratyczne metody, też nikt nie pytał "nikogo rozsądnego" o zdanie. - I co? Teraz nasz rząd chce się spotykać z niedemokratycznym prezydentem Stanów Zjednoczonych? - pytał z przekąsem Szczygło.
Gorzej być nie może
Jego zdaniem więcej strat naszemu krajowi może przynieść upublicznienie notatki MSZ-u, a nie notatki z rozmowy Tusk-Rasmussen. Tym bardziej, że spekulacje wokół tego, co ona zawiera narastają. - Sławomir Nowak (szef gabinetu politycznego premiera - red.) opowiada o niej na lewo i prawo. Ja tego robić nie będę - zaznaczał Szczygło. Dodawał, że nie chce posądzać ministra o złe intencje, ale jego relacje na temat całego zamieszania na szczycie NATO są sprzeczne z tym, co mówiły inne osoby rządzącej ekipy. - I dlatego trzeba tę notatkę odtajnić. Są w niej informacje, które mogłyby wskazywać, że to, co mówił prezydentowi Anders Fogh Rasmussen jest prawdą. Jeśli upubliczniono już notatkę MSZ-u, to nie ma powodów, dla których nie można byłoby upublicznić notatki z rozmowy Donalda Tuska z premierem Danii - podkreślał szef BBN-u.
Szczygło powtórzył też, że prezydent Lech Kaczyński deklarując Rasmussenowi, że popiera jego kandydaturę, wiedział "skądinąd" o udzielonym mu wcześniej wsparciu przez Donalda Tuska. – Ale, skąd? Co to za sformułowanie "skądinąd" – dopytywała Monika Olejnik. – Takie sformułowanie, którego używa się, żeby nie mówić o źródłach swojej wiedzy – wyjaśniał przekornie polityk PiS.
Szczyt politycznego konfliktu?
- Jeśli rząd chciał, żeby poważnie potraktować kandydaturę Radosława Sikorskiego, to powinien poważnie od kilku miesięcy mówić o tym naszym partnerom – podsumowywał szef BBN-u. Ale, że tak się nie stało, to "Radosław Sikorski nie wszedł do gry, bo nigdy w niej nie był".
Co do samej "instrukcji" dla prezydenta Szczygło też zdania już raczej nie zmieni. – Jakiej instrukcji? Oficjalne stanowisko rady ministrów to musi być uchwała przyjęta na posiedzeniu rady, albo w trybie obiegowym. Tego typu sformułowania, jakimi posługiwał się Radosław Sikorski nie miały żadnej mocy wiążącej.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24