Nie podał ręki Jerzemu Engelkingowi podczas konfrontacji przed komisją śledczą, bo - jak tłumaczy - "był on w grupie, która chciała go zniszczyć". Janusz Kaczmarek w "Kropce nad i" wskazał też inne osoby zaangażowane, jego zdaniem, w skierowaną przeciwko niemu akcję. Wymienił Zbigniewa Ziobrę i Antoniego Macierewicza, którzy - według niego - mogli działać na polecenie ówczesnego premiera, Jarosława Kaczyńskiego.
Były szef MSWiA Janusz Kaczmarek i były zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking podczas środowej konfrontacji przed komisją śledczą ds. nacisków podtrzymali wszystkie swoje wcześniejsze zeznania. Kaczmarek powiedział, że multimedialna konferencja z sierpnia 2007 roku była "manipulacją" ze strony Engelkinga. Ten zaprzeczał i podkreślił, że prokuratura działała zgodnie z prawem. Obydwaj kilka razy zarzucali sobie kłamstwo.
Nie podali sobie rąk
Zarówno przed rozpoczęciem konfrontacji, jak i po jej zakończeniu Engelking i Kaczmarek nie podali sobie rąk, chociaż na początku spotkania były zastępca prokuratora generalnego wyciągnął rękę w kierunku byłego ministra.
- Przy poprzedniej konfrontacji przed komisją śledczą podałem rękę Engelkingowi, ale teraz nie mogłem - stwierdził w "Kropce nad i" były szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Pytany o powód takiego zachowania wyjaśnił, że teraz ma wiedzę, iż Engelking był w grupie, która chciała zniszczyć "nieprawnymi metodami" jego, jego bliskich i znajomych.
Przy poprzedniej konfrontacji przed komisją śledczą podałem rękę Engelkingowi, ale teraz nie mogłem. To osoba nikczemna i groteskowa Kaczmarek
Obecnie o Engelkingu Kaczmarek mówi, że to "osoba nikczemna i groteskowa. Wspominał, że wcześniej, gdy pracowali razem - według jego opinii - Jerzy Engelking był "spolegliwy, grzeczny, miły i układny". - Nie poznaję go - stwierdził.
"Taką moc miał tylko Jarosław Kaczyński"
Według Kaczmarka, inwigilacja jego osoby i jego środowiska przybrała wówczas olbrzymie rozmiary. - W tamtym czasie prześwietlono całe życie moje, rodziny, znajomych - mówił Kaczmarek. Twierdził, że sprawdzano jego przeszłość, czytano nawet jego pracę magisterską. - Powołano też zespół kryptologów do sprawdzenia rozmów z moim lekarzem, czy nie rozmawiamy szyfrem - przekonywał były minister.
- Sprawdzano nieomal z kim chodziłem do przedszkola, z kim byłem w wojsku - mówił były szef MSWiA. - Mam informacje od osób, które były przesłuchiwane w tej sprawie przez Antoniego Macierewicza - dodał.
Kaczmarek podkreślił, że ówczesny minister sprawiedliwości, "Zbigniew Ziobro to za mało, by uruchomić Macierewicza w tej sprawie". - Taką moc mógł mieć tylko jeden człowiek, Jarosław Kaczyński - ocenił. Przypomniał też, że to w kontekście jego osoby były premier mówił o "agencie śpiochu" i "szpiegu".
Co robił Kaczmarek na 40. piętrze?
Nie pomogła konfrontacja przed komisją śledczą, Janusz Kaczmarek konsekwentnie odmawia odpowiedzi na pytanie, co robił na 40. piętrze hotelu Marriott. - Byłem - odpowiedział na to pytanie w "Kropce nad i". Dodał też, że przyjdzie taki czas, że powie, co tam robił.
Jego zdaniem, komisja ds. nacisków powinna przesłuchać byłego szefa PZU, Jaromira Netzla. - Engelking nie dokonał analizy rozmów jakie z Jaromirem Netzlem prowadzili Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński. Jak wyjaśnił, w rozmowach tych próbowano wpłynąć na Netzla, by ten "pogrążył" Janusza Kaczmarka lub Ryszarda Krauze. W zamian za to obiecywano mu, że zachowa fotel szefa PZU.
Słynna konferencja
31 sierpnia 2007 r. Engelking zorganizował multimedialną konferencję. Zaprezentował na niej materiały operacyjne ze śledztwa dotyczącego zarzutów wobec Kaczmarka, Netzla i Kornatowskiego.
Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, byłego komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i byłego szefa PZU Jaromira Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauze 5 lipca tamtego roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań.
Prokuratura badała m.in. czy Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał informacje na temat akcji CBA posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, który następnie przekazał te informacje Andrzejowi Lepperowi.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24