- Nigdy nie rozważano zwiększenia liczby przepustek do Rady UE, aby umożliwić wejście do budynku współpracownikom prezydenta - mówi korespondentce TVN24 Indze Rosińskiej rzeczniczka sekretarza generalnego Rady. Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki przekonywał w środę, że dodatkowe przepustki przygotowano na prośbę Javiera Solany.
- Jest stała określona liczba przepustek dla każdej delegacji. Każda delegacja rozdziela je według swojego uznania. Nie rozważano przyznania większej liczby przepustek dla polskiej delegacji - powiedziała rzeczniczka Solany, Cristina Gallach.
"Duża dobra wola" w sprawie prezydenta
Zaprzeczyła ona tym samym informacjom podawanym przez ministra Kownackiego, który twierdził, że dodatkowe przepustki dla współpracowników prezydenta były przygotowane na prośbę Javiera Solany, ale ich wydanie osobiście zablokował szef MSZ Radosław Sikorski.
Jak dodają źródła w sekretariacie Rady problem wejścia Lecha Kaczyńskiego na szczyt UE udało się rozwiązać "przy dużej dobrej woli". W rezultacie prezydent został wpuszczony bez jakiegokolwiek identyfikatora.
Piętnaście identyfikatorów i trzy piny
Na każdą delegację przypada zawsze po 15 identyfikatorów. Liczba obejmuje wszystkich - od ochroniarzy do ministrów. Trzy osoby z delegacji otrzymują tzw. "piny", czyli metalowe znaczki wpinane w klapę, uprawniające do wejścia na salę obrad szefów państw i rządów.
Na poprzednim szczycie, kiedy okazało się, że przyjeżdża też prezydent, część osób z ekipy premiera oddała swoje identyfikatory, żeby mogli dostać identyfikatory współpracownicy prezydenta. Tym razem, długo przed przyjazdem na szczyt, wszystkie przepustki zamówił premier dla swoich współpracowników, bo nie zaliczył prezydenta do składu delegacji. Przyjeżdżający do Brukseli ministrowie Kamiński i Kownacki wiedzieli więc, że nie mają już prawa do identyfikatorów.
"Sytuacja bez precedensu"
Z informacji TVN24 wynika, że sprawa przepustek faktycznie oparła się o samego Javiera Solanę, ale ten tylko mediował - wielokrotnie kontaktował się ze współpracownikami premiera i prezydenta, po to aby znaleźć polubowne rozwiązanie, ale bez zwiększenia liczby przepustek. Wysiłki Sekretariatu Rady skupiły się też na tym, aby zapewnić bezproblemowe przybycie prezydenta, który wybrał się bez jakiegokolwiek identyfikatora.
- To sytuacja bez precedensu w historii szczytów, żeby przywódca przybył na obrady bez jakiegokolwiek identyfikatora - powiedzieli TVN24 urzędnicy z Sekretariatu Rady UE.
Inga Rosińska/TVN24
Źródło: TVN24, PAP