Tuchołka podkreślił, że rejestrator znajdujący się na pokładzie samolotu zapisuje informacje o pracy wielu systemów, w tym układów hydraulicznych w podwoziu. - Zapewne w tym przypadku rejestrator zapisał spadek ciśnienia w konkretnym układzie hydraulicznym. Jest to ważny element, który jest monitorowany w każdym większym samolocie, cywilnym i wojskowym - podkreślił szef ATM.
Początek lotu
Według naszych informacji awaria centralnego układu hydraulicznego Boeinga 767 nastąpiła już po kilkudziesięciu sekundach od startu, ponieważ pękł przewód doprowadzający płyn do systemu. Tak wynika z zapisów rejestratora parametrów lotu. Wiadomo, że Boeing 767, który we wtorek lądował awaryjnie na Okęciu, wyposażony jest w dwie główne „czarne skrzynki”. Pierwsza (rejestrator CVR – Cockpit Voice Recorder ) zbiera rozmowy z kokpitu, druga (DFDR – Digital Flight Data Recorder) rejestruje parametry lotu. Oprócz tego w samolocie znajduje się jeszcze produkowany w Polsce Rejestrator Szybkiego Dostępu (QAR - Quick Access Recorder) alternatywny dla drugiego z tych urządzeń. On również rejestruje dane dotyczące lotu.
Z naszych informacji wynika także, że zespół ekspertów Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych rozpoczął już analizowanie zapisów rejestratora parametrów (DFDR). Jak się dowiedzieliśmy ze źródeł badających incydent, odnotował on w sposób wyraźny moment awarii centralnego systemu hydraulicznego samolotu. Z zapisów „czarnej skrzynki” wynika, że nastąpiło to tuż po schowaniu podwozia albo nawet w jego trakcie.
Nie takie proste
Zdaniem Tuchołki, w przypadku Boeinga 767, który awaryjnie lądował w Warszawie zbadanie dokładnej przyczyny awarii będzie łatwe, ponieważ maszyna nie uległa zniszczeniu. Według niego, obok rejestratora parametrów także rejestrator rozmów pilotów "będzie tym elementem, który wykaże czy załoga działała prawidłowo i wykonała wszystkie procedury".
Jednak jak ustaliliśmy, odczytanie rejestratora rozmów z Boeinga, może nie być takie proste. Eksperci badający wypadek LOT-owskiego Boeinga mają bowiem problemy z odczytaniem zawartości "czarnej skrzynki" rejestrującej rozmowy w kokpicie. Z tego powodu rejestrator zostanie przewieziony do specjalistycznego laboratorium w niemieckim Braunschweig, gdzie mieści się siedziba niemieckiej komisji badania wypadków lotniczych.
- Musimy przewieźć całe urządzenie by zgrać jego zawartość na nośnik. W Polsce niestety okazało się to niemożliwe. Zwracaliśmy się w tej sprawie między innymi do Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, ale okazało się, że nasze instytucje nie dysponują odpowiednim sprzętem - wyjaśniał nam przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych płk Edmund Klich.
- To, że akurat ten rejestrator rozmów będzie odczytywany w Niemczech wynika głównie z tego, że procedurę prowadzi cywilna komisja i jest porozumienie między cywilnymi komisjami o wzajemnej współpracy i usługach. Laboratorium w niemieckim Braunschweig jest bardzo dobrze wyposażone i ma zestaw do odczytu tego typu, taśmowych rejestratorów - powiedział w TVN24 Tuchołka.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org