18-letnia białostoczanka podejrzana o zabójstwo swego nowonarodzonego dziecka nie wyjdzie z aresztu. Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał bowiem w mocy postanowienie sądu pierwszej instancji o trzymiesięcznym areszcie dziewczyny. Nastolatka trafiła tam wraz ze starszym o rok partnerem, któremu postawiono m.in. zarzut zacierania śladów.
Utrzymując postanowienie i oddalając tym samym zażalenie dotyczące aresztu podejrzanej, sąd okręgowy wziął pod uwagę m.in. wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez nią przestępstwa oraz realną obawę, iż może się ona ukrywać lub mataczyć w procesie.
18-latka trafiła do aresztu 10 października wraz z jej o rok starszym partnerem. Dwa dni wcześniej oboje zgłosili się na policję, po nagłośnieniu w mediach informacji o znalezieniu zwłok dziecka.
Zwłoki noworodka znalazł przechodzień
Zwłoki noworodka znalazł w zaroślach na białostockim osiedlu, mężczyzna spacerujący tam z psem. Biegli ustalili, że noworodek, chłopczyk, urodził się żywy, ale został zamordowany. Dziewczynie postawiono zarzut zabójstwa nowonarodzonego dziecka. W ocenie śledczych, w oparciu o opinie biegłych i inne zebrane dowody, dziecko zostało uduszone przy użyciu gumki do włosów. Partnerowi 18-latki (ojcu dziecka) postawiono zarzuty zacierania śladów, co miało pomóc dziewczynie w uniknięciu odpowiedzialności karnej, niepowiadomienia organów ścigania o przestępstwie, ukrycia zwłok dziecka - najpierw we własnej piwnicy, a potem w zaroślach na osiedlu. Po postawieniu zarzutów prokuratura podawała, że podejrzana nie przyznaje się do zarzutów i twierdzi, że dziecko urodziło się martwe. Chłopak przyznał się do pomocy w zacieraniu śladów i ukryciu zwłok. Oboje podejrzani są białostoczanami, dziewczyna jest uczennicą liceum (jest pełnoletnia), na policję zgłosiła się ze swoimi rodzicami.
Autor: js/mtom / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24