To niesmaczna sytuacja, ale w polityce częsta. To się mogło zdarzyć w każdej partii - powiedział w "Jeden na jeden" prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz. Odniósł się w ten sposób do doniesień "Newsweeka", że w zamian za głos na zjeździe PO poseł Norbert Wojnarowski oferował pracę w KGHM. Miał to robić w imieniu nowego szefa dolnośląskiej Platformy Jacka Protasiewicza.
W opinii Nałęcza, sytuacja, do jakiej doszło przed wyborami w dolnośląskiej PO, jest bardzo "niesmaczna", ale go nie zaskakuje.
- Przypomina mi się powiedzenie Bismarcka, że nie warto patrzeć, jak się robi parówki i jak się robi politykę - powiedział prezydencki doradca.
I dodał: - Mnie taka sytuacja (jak przed wyborami w PO - red.) nie zdziwiłaby w żadnej partii. W polityce partyjnej jest mnóstwo "robienia parówek". To sytuacja niedopuszczalna, nie można się z tym godzić, ale w innych partiach dzieje się podobnie. Nie mam dobrej recepty, co zrobić, żeby się tak nie działo.
"Dziś to PiS będzie się oburzał"
Zaznaczył, że nie usprawiedliwia tego, co się stało w PO, ale "tak to już jest w polityce".
Przypomniał, że kilka lat temu TVN ujawnił nagranie rozmowy wiceszefa PiS Adama Lipińskiego z ówczesną posłanką Samoobrony Renatą Beger. Polityk PiS zaoferował jej stanowisko w zamian za przejście do PiS.
- Pamiętam wtedy moralne oburzenie posłów Platformy, jak jest możliwa taka sytuacja. Dziś będzie sytuacja odwrócona, to PiS będzie się oburzał - powiedział Nałęcz.
Prezydencki doradca powiedział, że wierzy Protasiewiczowi, który zapewnił, że nie upoważnił Wojnarowskiego do załatwiania głosów w zamian za pracę.
- Moim zadaniem to jeden z ludzi bardziej uczciwie uprawiających politykę - stwierdził Nałęcz.
W miniony weekend odbył się zjazd dolnośląskiej PO, na którym wybrano nowego szefa regionu.
Starcie Jacka Protasiewicza z Grzegorzem Schetyną było tak wyrównane, że trzeba było dwóch tur głosowania. Protasiewicz ostatecznie wygrał stosunkiem głosów 204:195.
Autor: MAC//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24