Największa polska uczelnia niepubliczna: Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi, to nielegalna fabryka magistrów i licencjatów. Duża część zajęć to fikcja, a studenci często nie mają dostępu do profesorów ani bibliotek. I nie wiedzą, że studiują bezprawnie - pisze "Gazeta Wyborcza".
AHE kształci aż 35 tys. studentów w Polsce (od Zakopanego po Sejny), a także setki za granicą (m.in. w Londynie i Paryżu). Ale choć za naukę płaci się od 1,8 tys. funtów (Manchester) po 3,6 tys. zł (w kraju), warunki, w jakich się ona odbywa, pozostawiają wiele do życzenia.
Magisterki z błędami
Uczelnia bez zgody Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego utworzyła miniagendy zwane punktami informacyjno-rekrutacyjnymi. Nie służą one jednak rekrutacji, tam się studiuje. Poważna część zajęć jest tam fikcją, studenci nie widzą na oczy swoich profesorów. Na seminariach słuchacze tłoczą się po 70 do jednego prowadzącego, podczas gdy uniwersytecka (niepisana) norma to 20 osób.
W efekcie niedouczeni studenci piszą prace bez sensu. Fragmenty, które zdobyła "GW", specjaliści określili jako bełkotliwe, nie na temat. Student zarządzania pisze dyplom o magazynowaniu, studentka tego samego kierunku - o relacjach międzyludzkich w sklepie. W tekstach wiele błędów językowych.
Unikają kontroli
Jak wyliczyła "GW", AHE prowadzi nielegalnie zajęcia aż w 61 miastach i miasteczkach. Stara się jak może, unikać kontrolerów z monitorującej wyższe uczelnie Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Oto przykłady. Pod koniec marca władze filii AHE w Koninie na czas wizyty kontrolerów przenoszą słuchaczy 11 niezalegalizowanych przez ministerstwo kierunków z potężniej siedziby przy ul. Przemysłowej do wynajętego na dwa dni III LO.
Wydział AHE w Bydgoszczy nie dostał ministerialnej zgody na naukę zarządzania, pedagogiki, informatyki i filologii. Dlatego studentów tych kierunków nie było podczas wizytacji. Dziekanat poinformował ich, że zajęć nie będzie z powodu awarii instalacji kanalizacyjnej.
Likwidują uczelnię...
Ministerstwo po wielu skargach studentów, rodziców i osób trzecich rozpoczęło już procedurę likwidacji AHE. - Główny problem w tym, że zajęcia dydaktyczne, które powinny być prowadzone w Łodzi lub w innych miejscach uprawnionych, prowadzone są w innych miastach, co jest nielegalne - mówi rzecznik MNiSW Bartosz Loba. I dodaje: - Od lat ministerstwo starało się skłonić szkołę do naprawienia sytuacji. Bezskutecznie. Dlatego sięgnęliśmy po środek najcięższy z przewidywanych przez prawo o szkolnictwie wyższym.
Na stronie MNiSW od tygodnia wisi komunikat pod czerwonym nagłówkiem UWAGA: "Ze względu na rażące naruszenie prawa polegające na prowadzeniu kształcenia poza siedzibą uczelni zostało wszczęte postępowanie w sprawie cofnięcia pozwolenia na utworzenie uczelni oraz nakaz jej likwidacji".
AHE również odpowiedziała komunikatem w internecie: "Oczekujemy szczególnego wsparcia ze strony najwyższych organów państwa, a nie likwidacji 15-letniego dorobku środowiska naukowego i wszystkich osób zaangażowanych w rozwój Akademii. (...) Upadające banki, fabryki i instytucje otrzymały szczególne wsparcie ze strony państwa (...) dlatego tym bardziej dziwi i szokuje działanie ministerstwa, które chce zdegradować największą niepubliczną uczelnię w Polsce" .
... a rekrutacja i tak trwa
Rzecznik Loba przyznaje, że ministerstwo dostało od AHE "program usprawniający działania" uczelni i jest on teraz analizowany.
Nie czekając na rozstrzygnięcie AHE prowadzi nabór na kolejny rok. Ogłoszenia ukazują się w gazetach w całym kraju. W Bydgoszczy, Szczecinie, Koszalinie, Gorzowie, Gnieźnie prowadzi się nabór na nielegalne kierunki, w tym oblegane, jak zarządzanie, pedagogika, anglistyka.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24