Norweskie rakiety NSM mają bronić polskiego wybrzeża przed wrogimi okrętami. Nowoczesne pociski zostały zakontraktowane przez MON w 2008 roku za 430 mln zł, ale kiedy przyszły cięcia budżetowe, ministerstwo zawiesiło płatności. Teraz, według informatora "Gazety Wyborczej", polski kontrwywiad uważnie przegląda offset, aby umożliwić zablokowanie realizacji umowy.
NSM to nowoczesne pociski opracowane przez norweski koncern Kongsberg. Rakiety są w stanie przelecieć około 200 kilometrów tuż nad wodą lub ziemią po zaprogramowanej trasie, omijając przeszkody i pozostając niemal niewykrywalne przez radary.
To dzieło norweskiego przemysłu obronnego ma być wyposażeniem Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego i trzech okrętów Marynarki Wojennej. Dzięki nim nasze zdolności do zwalczania wrogich okrętów w pobliżu polskich brzegów mają wzrosnąć.
Kłopotliwy zakup
Umowa na zakup 12 rakiet wraz w wyposażeniem dla całego dywizjonu (wyrzutnie, wozy dowodzenia, łączności i transportowe) została podpisana w 2008 roku i opiewała na 430 miliony złotych. Jak pisze "GW", miesiąc później koncern Kongsberg otrzymał zaliczkę w wysokości 134 milionów złotych. Kilka miesięcy później przyszedł kryzys i znaczne cięcia budżetowe, które dotknęły między innymi MON.
Polacy i Norwegowie umówili się w takim wypadku, że MON nie będzie płacił dwóch następnych transz w latach 2009 i 2010. W zamian polskie wojsko zobowiązało się skorzystać z opcji zawartej w pierwotnym kontrakcie i zamówić dodatkowe 36 rakiet (za 300 mln zł). Problem pojawił się ponownie, kiedy zaczął zbliżać się rok 2011 i nadszedł moment, gdy strona polska musi uregulować zaległe płatności w wysokości około 570 milionów złotych.
Jak pisze "GW", polskie wojsko niedawno stwierdziło, że NSM są niedostatecznie przetestowane. Dwa lata po zamówieniu rakiet i udanych testach przeprowadzonych przez Kongsberg (rakiety na poligonie w Kalifornii trafiły w cel po przeprowadzeniu serii skomplikowanych manewrów), MON zażądał od producenta, aby przeprowadził kolejne strzelania, tym razem z uzbrojoną głowicą bojową.
Wyjście awaryjne
Ministerstwo twierdzi, że nie może kupić kota w worku. - Norwegowie zapowiadają, że pokażą nam jak pocisk trafia i niszczy cel, ale dopiero w czerwcu - mówi w rozmowie z "GW" wiceszef MON Marcin Idzik. Natomiast pieniądze na konto producenta strona polska musi przelać na początku roku. MON chce umieścić płatność na specjalnym koncie powierniczym, z którego pieniądze trafią do Norwegów dopiero po pokazie w czerwcu.
Nowe żądania Polaków poirytowały Kongsberg, którego przedstawiciele twierdzą, że offsetowi za zakup NSM przyglądają się teraz polskie służby kontrwywiadowcze. Norwegowie twierdzą, że "ktoś szuka dziury w całym", bo bez zatwierdzenia offsetu nie może dojść do realizacji całego kontraktu.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: materiały producenta