W Pieszycach (Dolnośląskie) odbyły się uroczystości pogrzebowe Roberta Dziekańskiego, który zmarł na lotnisku w Vancouver w październiku 2007 r. Powodem śmierci mężczyzny było użycie wobec niego przez policjantów paralizatorów elektrycznych (taserów). - Mój syn ufał policjantom, cieszył się gdy ich zobaczył - opowiadała w TVN24 Zofia Cisowski, matka Roberta Dziekańskiego.
Oficjalna ceremonia pogrzebowa zmarłego tragicznie Polaka odbyła się 31 października w Kamloops w kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej. Prochy Roberta Dziekańskiego spoczęły w dwóch urnach. Jedna została w Kamloops, drugą złożono w rodzinnym grobowcu w Pieszycach.
Podczas uroczystości pogrzebowej wyświetlono slajdy ze zdjęciami zmarłego, odegrano również napisaną specjalnie na pogrzeb piosenkę. - Wierzę, że śmierć Roberta będzie głosem mocnym i silnym a także prośbą o nieużywanie takiej broni - powiedział w homilii ksiądz Edward Dzik.
Paralizatory - nie!
- Gdy obejrzałam film z lotniska - byłam w szoku, krzyczałam w niebogłosy. Nie mogłam obejrzeć go powtórnie - wspominała Zofia Cisowski. Matka opowiadała, jak jej syn przygotowywał się do wylotu do Kanady. Miał się tam z nią osiedlić. - Dużo czytał o tym kraju, kochał świat i chciał się dowiedzieć o nim jak najwięcej - mówiła kobieta.
Teraz jej celem jest walka o zdelegalizowanie paralizatorów w rękach policji. - To jest straszna broń, nie może być używana - mówiła Zofia Cisowski i dodała: - Do końca swojego życia będę walczyła o zakazanie ich stosowania.
Zofia Cisowski twierdzi, że otrzymała niewiele wsparcia od kanadyjskiej policji. - Przeprosił mnie szef policji. Nic to jednak dla mnie nie znaczy, bo oni nadal zabijają. Tak jak mojego syna - mówiła wyraźnie zdenerwowana. Jak dodała, policjanci starali się przerzucić winę na stronę jej syna. - Czterech funkcjonariuszy przyleciało do Polski. Próbowali znaleźć coś, co obciążałoby Roberta - twierdzi matka.
Następni umierają
Polak w październiku 2007 roku został śmiertelnie porażony paralizatorem (ang. taser) przez policję na lotnisku w Vancouver. Nagranie, na którym Polak w katuszach umiera, obiegło cały świat i wzbudziło sprzeciw przeciwko stosowaniu tej broni. Po tym incydencie, kanadyjskie straże miały ograniczyć używanie paralizatorów (CZYTAJ WIĘCEJ). Mimo tego, na lotniskach zginęli od tamtego czasu, w ten sam sposób kolejni ludzie.
WIĘCEJ O ŚMIERCI POLAKA PRZECZYTASZ TUTAJ i dowiesz się z programu "Uwaga!" w TVN w sobotę o godz. 19:45.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24