Sporadyczne bóle kręgosłupa, czasem migrena, wada wzroku - to główne dolegliwości członków ekipy Donalda Tuska, których "Newsweek" poprosił o wypełnienie ankiety dotyczącej stanu zdrowia.
Mimo upublicznienia opinii o stanie zdrowia premiera, nie wszyscy ministrowie chcieli się dzielić informacjami na temat tego, jak się czują.
Taktyczne milczenie zachowali szefowie MON i MSZ. Z kolei rzeczniczka ministra środowiska (skądinąd najstarszego członka rządu) poinformowała, że "nie ma najmniejszego powodu", by upubliczniał on szczegółowe dane o sobie.
- Czuję się dobrze - tyle tylko miał natomiast do przekazania wicepremier Waldemar Pawlak. Prezes PSL uniknął zatem odpowiedzi na pytanie o korzystanie z okularów korekcyjnych. Kłopotliwe o tyle, że - zdaniem obserwatorów - ludowiec swoje twarzowe i przydające intelektualnego sznytu oprawki wkłada głównie wtedy, gdy pozuje do zdjęć.
Inni bardziej otwarci
Tajemnicy zarówno ze stanu wzroku, jak i innych parametrów nie robili pozostali ministrowie. Noszenie okularów potwierdziły Barbara Kudrycka i Ewa Kopacz oraz pięciu ministrów płci męskiej (Zdrojewski, Drzewiecki, Grad, Grabarczyk, Sawicki). Panowie jak jeden mąż dopisali jednak, że okulary potrzebne są im tylko do czytania.
Szef MSWiA Grzegorz Schetyna oraz Mirosław Drzewiecki i Barbara Kudrycka przyznali też, że czasami miewają bóle głowy. A szef resortu sportu, minister skarbu Aleksander Grad i Ewa Kopacz wspomnieli o nękających ich, na szczęście rzadko, bólach kręgosłupa.
Z ankiety "Newsweeka" wynika, że żaden z członków ekipy Donalda Tuska w ostatnim roku nie leczył się w szpitalu, wszyscy mają też zadowalające wyniki badań krwi, EKG oraz ciśnienia. Przy czym, jak wyjaśniły tygodnikowi służby prasowe Ministerstwa Finansów, ciśnienie krwi w normie i odpowiedni poziom cholesterolu w przypadku Jacka Rostowskiego jest zasługą przyjmowanych od ponad 10 lat leków.
A tajemnica dobrej formy Zbigniewa Ćwiąkalskiego, potwierdzonej występem w niedawnych meczach piłkarskich z udziałem polityków? - Pan minister od trzech miesięcy jest szczęśliwym dziadkiem. Rola ta dodaje mu sił - zdradziła Joanna Dębek z resortu sprawiedliwości.
W podobnym stylu minister rolnictwa Marek Sawicki tłumaczył, dlaczego nie ma problemów z sercem. - Od prawie 30 lat jestem żonaty - zażartował. Przyznał jednak, że ma podwyższony poziom cholesterolu. - Podobnie jak premier - nie omieszkał dodać.
Większość pytanych przez "Newswwek" członków rządu zgodziła się z postulatem, by wprowadzić obowiązek cyklicznego publikowania raportów o stanie zdrowia najważniejszych osób w państwie - choć nie byli zgodni, czy oni jako szefowie resortów powinni się do tej grupy zaliczać.
- W Stanach Zjednoczonych żaden polityk startujący w wyborach nie może sobie pozwolić na robienie tajemnicy ze stanu swojego zdrowia. A członkowie administracji? Szczerze mówiąc, nikt dotąd nie wpadł na to, by zadać im takie pytania - komentuje prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Źródło: newsweek.com
Źródło zdjęcia głównego: PAP