- Możemy mieć do czynienia z pewnego rodzaju zachwianiem dobrego obyczaju przez ABW - przyznał premier Donald Tusk. Tak po wielu dniach zwłoki komentuje sprawę wykorzystania przez wiceszefa Agencji Jacka Mąki stenogramów z podsłuchanej rozmowy dziennikarzy Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego. We wtorek szef rządu ma zdecydować o losie podpułkownika.
- W poniedziałek otrzymam precyzyjną informację i we wtorek przekażę komunikat co do mojej decyzji. Mówię o sprawie wiceszefa ABW Mąka versus dziennikarze "Rzeczpospolitej" - zapowiedział Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Sopocie.
Precedens specjalnie dla wiceszefa ABW?
"Sprawa Mąki" wyszła na jaw po publikacji "Rzeczpospolitej" sprzed tygodnia. Gazeta podała, że ABW, badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI, nagrała rozmowę dziennikarza "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza oraz Bogdana Rymanowskiego z TVN24. Była ona prowadzona z telefonu podejrzanego w tej sprawie Wojciecha Sumlinskiego, któremu założono podsłuch.
"Rzeczpospolita" zarzuciła, że nie zniszczono zapisów z podsłuchów rozmów, które nie miały związku ze sprawą. Według gazety, prokuratura bezprawnie udostępniła materiały ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW Jacka Mąki w związku z jego procesem cywilnym przeciw "Rzeczpospolitej".
Warszawska Prokuratura Apelacyjna prowadząca śledztwo wobec Sumlińskiego wyjaśniła, że stenogramów z podsłuchanych rozmów nie zniszczono, ponieważ wiążą się ze sprawą karną, a udostępnienie części dokumentów prawnikowi Mąki było zgodne z prawem. Zapewniła również, że interesowała ją wyłącznie treść rozmów, a nie osoby rozmówców.
Wyjaśnień w "sprawie podsłuchowej" szefa ABW Krzysztofa Bondaryka i jego zastępcy Jacka Mąki wysłuchali już posłowie z sejmowej komisji służb specjalnych.
Źródło: tvn24.pl