- Zarzuty są nieprawdziwe. Przedstawiają stronniczy obraz kontrwywiadu, oparty o wymuszone zeznania - w taki sposób były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz skomentował medialne doniesienia, że za jego czasów oficerem SKW można było zostać nawet po 17 dniach.
Według Macierewicza, zarzuty pod jego adresem, które w oparciu o tajny raport podał „Dziennik” pochodzą z przecieków i są nieprawdziwe. - Wszystkie zarzuty odnoszące się do przecieków pułkownika Grzegorza Reszki (kolejnego szefa SKW – red.) opierają się na wymuszonych zeznaniach przeprowadzonych m.in. nocą, przedstawiają stronniczy obraz kontrwywiadu, (...) wizję ludzi z rozwiązanego WSI. Żaden z faktów tam przytaczanych nie jest zgodny z prawdą - podkreślał Macierewicz.
Na "Dziennik" nie doniesie, na Reszkę już doniósł
Były szef SKW nie zamierza podejmować kroków prawnych w stosunku do "Dziennika", bo - jak powiedział - tekst w gazecie oparty jest na danych uzyskanych od Reszki.
Przypomniał jednocześnie, że złożył przeciwko Reszce zawiadomienie do prokuratury. Dotyczy ono przestępczych - zdaniem posła PiS - działań nowego szefa SKW i jego podwładnych od grudnia 2007 r. do lutego 2008 r.
W zawiadomieniu są wymienione takie przestępstwa, jak niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień, pomówienie, fałszywe oskarżenia, manipulowanie dokumentami i zeznaniami, poświadczenie nieprawdy, bezprawne groźby oraz wprowadzanie w błąd najwyższych organów państwa. Według Macierewicza, Reszka miał popełnić te przestępstwa przygotowując raport.
Poseł PiS odrzuca też zarzut o szukaniu kadr do nowych służb m.in. wśród harcerzy i dziennikarzy. Jak mówił, wśród nowych kadr kontrwywiadu "jest może jedna - dwie osoby", które były wcześniej dziennikarzami. Podkreślił, że to, iż ktoś wcześniej był dziennikarzem nie wyklucza go z późniejszego pełnienia służby państwowej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24