Jerzy Szmajdziński myśli o zwycięstwie, choć wie, że szanse na nie nie są wielkie - sugeruje Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie z dziennikarzami "Polski". - Trzeba myśleć o zwycięstwie, żeby zająć dobre miejsce - tłumaczy były prezydent i przyznaje: - Natomiast nikt nie jest z nas na tyle ślepy i głuchy, żeby nie widzieć sondaży.
Aleksander Kwaśniewski stanął na czele honorowego komitetu, który ma zapewnić wsparcie Jerzemu Szmajdzińskiemu - kandydatowi SLD na prezydenta, który na razie w sondażach otrzymuje kilkuprocentowe poparcie. Była głowa państwa przyznaje, że to nie jest łatwa rola, bo Szmajdziński to człowiek numer dwa - po niekandydującym Włodzimierzu Cimoszewiczu. - Po nim najpoważniejszym kandydatem był Szmajdziński, szanowany za kwalifikacje i cechy charakteru. Za przewidywalność i stabilność - powiedział "Polsce" Kwaśniewski.
O które wybory walczą?
Teraz politycy lewicy muszą sobie z tą sytuacją radzić, a zdaniem Kwaśniewskiego najlepszą strategią jest myślenie o zwycięstwie, nawet jeśli szanse na nie są niewielkie. - Jeśli liczę na czwarte, piąte miejsce, to zazwyczaj kończę na piętnastym - uważa były prezydent. I dodaje, że celem lewicy w kampanii wyborczej będzie nie tylko wynik Szmajdzińskiego.
- On ma w tej kampanii również pracować na rzecz jak najlepszego wyniku SLD w wyborach samorządowych, a potem parlamentarnych - zaznaczył Kwaśniewski.
W młodości siła?
Przyznał przy tym, że sytuacja lewicy jest trudna, bo brak na razie wyrazistych, doświadczonych liderów. Zauważa natomiast trójkę, która w Sojuszu się wybija i stwarza dla partii szansę. - I tak uważam, że to dobra nowina, iż dzisiaj w gronie wyróżniających się postaci są młody Napieralski, młody Olejniczak i młody Arłukowicz - wymienia były prezydent. I zwraca uwagę, że liderzy innych partii są bardziej wiekowi. - A w przypadku PiS już nawet bardzo doświadczeni - zaznaczył Aleksander Kwaśniewski.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański