Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o Jerzym Szmajdzińskim, ale baliście się zapytać – i jeszcze więcej – znajdziecie na jego nowej stronie internetowej. Kandydat Lewicy na prezydenta lubi „Dzień świra” i „Kabaret”, słucha Niemena i Stonesów, a śledzia jada okazjonalnie - ze względu na "konieczne okoliczności towarzyszące konsumpcji".
Zapowiedzi były bardzo odważne. Strona kandydata Lewicy miała mieć adres superszmaja.pl(pod tym linkiem Rada Krajowa SLD zaprasza jednak dopiero 8 marca), a na portalu w polityka mieli się wcielać bohaterowie z kreskówek - pluszowy miś, tenisista, pilot i rycerz.
„To była środa Wielkiego Tygodnia..."
Misia nie ma. Szmajdziński pozwolił sobie jednak na więcej luzu w przedstawieniu własnej osoby. - W zasadzie mógłbym Państwu podać suche fakty – urodził się, był tu, był tam, robił to i owo. Inaczej mówiąc – mógłbym Państwa odesłać do mojej noty biograficznej w Wikipedii – pisze na stronie Szmajdziński. Nie robi tego. - Ponieważ jednak ubiegam się o najważniejszy urząd w państwie, to pomyślałem sobie, że najlepiej będzie, jeśli ja sam opowiem Państwu o sobie – stwierdza. I opowiada.
Zaczyna, po bożemu, od urodzin. „To była środa Wielkiego Tygodnia, przygotowania do świąt szły pełną parą, a tu masz babo placek, znaczy dziecko. Ani posprzątać, ani co upiec, bo ja byłem najważniejszy - pierworodny syn Henryka i Heleny Szmajdzińskich, Jerzy, Andrzej. (…). Podobno w tradycji chrześcijańskiej środa, tak jak poniedziałek i wtorek Wielkiego Tygodnia, to dni w szczególny sposób poświęcone pojednaniu. Może to tłumaczy moją skłonność do dialogu, kompromisu, do rozmowy? Nie znam się na Wielkim Tygodniu, więc nie będę się mądrzył” – zastrzega.
"Nie czułem potrzeby wiązania się z Solidarnością”
Pisze też o Wrocławiu, dzieciństwie w mieście wielu kultur, dziadkach i rodzicach. I o pasjach. Zainteresowania ma szerokie, a należą do nich polityka, kultura i sport.
Polityka, czyli najpierw PZPR („choć wiedziałem, że Polska po Sierpniu nigdy nie będzie już taka sama, to nie czułem potrzeby wiązania się z Solidarnością”), potem SLD. - Poczytuję sobie za zaszczyt, a poniekąd i za zasługę, że pośród innych niespokojnych partyjnych duchów, pośród tych, którzy byli drożdżami tej organizacji, byłem i ja – współzakładałem i od początku byłem w Socjaldemokracji Rzeczpospolitej Polskiej. Od początku jestem także w Sojuszu Lewicy Demokratycznej – chwali się.
Lubi książki D. Normana
Kolejna pasja, czyli kultura. Ze strony dowiadujemy się, że kandydat na prezydenta lubi kultowe filmy Stanisława Barei, Jerzego Gruzy, Andrzeja Wajdy („Ziemia obiecana”) oraz „Dzień świra” Koterskiego, filmy Clinta Eastwooda i „Żądło” czy „Kabaret”. Z książkami już skromniej – Szmajdziński lubi „książki historyczne, na przykład pamiętniki Churchilla” oraz „książki D. Normana, (czyżby chodziło o Normana Daviesa? Red.) czy Boba Woodworda”, a do poduszki czyta „Żmiję” A. Sapkowskiego.
Nie omija też kultury wysokiej. Wylicza listę koncertów, na których niedawno był (m.in. Electric Light Orchestra i Simple Red) oraz przedstawień teatralnych. Premierę Borysa Godunowa, którą obejrzał w Teatrze Wielkim, wymienia z datą. Pamięta też, że „dwa lata temu wielkie wrażenie zrobiła na nim „Miłość na Krymie” Sławomira Mrożka w reżyserii Jerzego Jarockiego”.
Dzięki stronie można też ułożyć sobie playlistę „The best of Szmajdziński”. Znajdzie się na niej Czesław Niemen, Led Zeppelin, Lombard i The Beatles. Między innymi.
Rybka lubi pływać
Wreszcie kandydat na prezydenta zdradza też swoje ulubione potrawy. Jak prawdziwy patriota, preferuje kuchnię polską. - Z ryb najbardziej śledzia w oleju, ale ze względu na konieczne okoliczności towarzyszące konsumpcji, nie mogę podjadać śledzika zbyt często – przyznaje.
Na stronie można też znaleźć galerię zdjęć, także prywatnych, bloga (na razie bez wpisów), kalendarium i aktualności.
"Strona w przebudowie"
Pozostali kandydaci na prezydenta strony mają dużo skromniejsze. Andrzej Olechowski w biografii ogranicza się do suchej notki i listy przedsiębiorstw, w których władzach zasiadał. Strona Marka Jurka wita komunikatem „Strona w przebudowie, zapraszamy wkrótce”. Strona Tomasza Nałęcza ma formę książki, ale przewrócić można tylko cztery strony, a w rogu wisi komunikat „strona w przebudowie”. Bardziej rozbudowana jest witryna Janusza Korwin-Mikkego – jednak choć dowiemy się niej wszystkiego o poglądach autora na dowolny temat, prywatnych informacji jest niewiele.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: szmajdzinski.pl