Andrzej Lepper po raz kolejny w swojej karierze polityka musiał stawić się przed sądem. Tym razem szef Samoobrony jest oskarżony o składanie fałszywych zeznań podczas konfrontacji ze Zbigniewem Ziobrą w śledztwie dotyczącym przecieku w tzw. aferze gruntowej. Lepperowi grozi do trzech lat więzienia.
Sprawa trafiła na wokandę Sądu Rejonowego w Koszalinie. Na pierwszym posiedzeniu Lepper odmówił składania wyjaśnień. Nie chciał też odpowiadać na pytania. Powiedział, że nie przyznaje się do zarzutu.
Pierwszym przesłuchanym świadkiem był Ziobro, który w procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Na czas jego przesłuchania sąd wyłączył jawność rozprawy uznając, że mogą zostać ujawnione informacje stanowiące tajemnicę państwową.
Boje proceduralne
Poniedziałkowa rozprawa była czwartym terminem w procesie Leppera. Na dwie pierwsze rozprawy nie stawił się oskarżony. Na trzeciej sąd musiał rozpoznać wniosek Ziobry o przywrócenie mu statusu pokrzywdzonego i włączenie do procesu w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
Na czwartym posiedzeniu, przed odczytaniem aktu oskarżenia, sąd też zajmował się sprawami proceduralnymi. Obrońca Leppera złożył wniosek o wyłączenie sędzi Anny Walenciak ze względu na brak bezstronności. Była to reakcja na uznanie przez sąd Ziobry za pokrzywdzonego, co wiązało się ze zmianą kwalifikacji czynu lidera Samoobrony.
Prokuratura wstępnie zarzuciła Lepperowi popełnienie przestępstwa, w którym pokrzywdzonym jest wyłącznie wymiar sprawiedliwości. Sąd uznał zaś, że możliwe jest również uznanie, iż pokrzywdzonym jest konkretna osoba fizyczna. Według obrońcy Leppera mecenasa Wiesława Żurawskiego sąd zmieniając kwalifikację już na początku postępowania zrobił ukłon w stronę Ziobry, który inaczej nie mógłby zostać oskarżycielem posiłkowym, i przesądził tym samym o treści wyroku. Wniosek sąd odrzucił.
Polityczny niebyt
Proces Andrzeja Leppera to efekt zeznań złożonych przez niego 12 sierpnia 2007 r. w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie. Powiedział wówczas, że 14 czerwca 2007 r. Ziobro - ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie PiS-Samoobrona-LPR - miał powiedzieć mu - ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa - że CBA prowadzi akcję ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa.
Ziobro od początku zaprzeczał słowom Leppera. Dzień po konfrontacji w koszalińskiej prokuraturze ujawnił dowód na prawdziwość swoich słów - cyfrowy dyktafon z nagraną przez niego potajemnie rozmową z Lepperem. Nagranie - które nazwał "politycznym gwoździem do trumny Andrzeja Leppera" - Ziobro przekazał warszawskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA.
W 2008 r. z braku danych uzasadniających podejrzenie przestępstwa śledztwo w wątku o przeciek dotyczący "fałszywego oskarżenia" Ziobry przez Leppera umorzono. W 2009 r. warszawski sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na decyzję prokuratury i uchylił umorzenie, nakazując kontynuowanie śledztwa.
Rewolucja w sprawie
W czerwcu 2010 r. doszło do ponownej konfrontacji Leppera z Ziobrą. Dwa miesiące później śledczy przedstawili Lepperowi zarzut składania fałszywych zeznań. W październiku sporządzili akt oskarżenia.
Ziobro mówił w poniedziałek dziennikarzom, że czuje się pokrzywdzony, bo słowa przypisywane mu przez Leppera "podważały zaufanie do niego, jako do człowieka oraz prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości." Dodał, że jest niekwestionowana przez biegłych autentyczność nagrania, które potwierdza, że w rozmowie z czerwca 2007 r. nie padły słowa przypisywane mu przez Leppera.
Źródło: PAP