Cofnięcia kar prawie dwóch milionów złotych, nałożonych na trzy warszawskie szpitale i wyciągnięcia konsekwencji wobec pracownika NFZ, który wymierzył ich wysokość, domaga się samorząd lekarski. To reakcja na decyzję Funduszu po prowokacji dziennikarza TVN24, któremu nie udzielono pomocy pomimo jego sugestii, że ma objawy grypy A/H1N1.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędnika Narodowego Funduszu Zdrowia ma lada chwila trafić do prokuratury. Jak wyjaśniał przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej Andrzej Włodarczyk, miałoby ono polegać na przekroczeniu uprawnień i działaniu na szkodę interesu publicznego. Tym bardziej, że - co samorząd uznał za absolutnie niedopuszczalne - decyzję o karach podjęto, zanim sprawę wyjaśniono.
Pieniądze to nie wszystko
- Samorząd lekarski - jestem upoważniony do przedstawienia żądania - domaga się cofnięcia decyzji NFZ i wyciągnięcia konsekwencji, z odwołaniem włącznie, wobec osób, które podjęły decyzję o ukaraniu tak wysokimi karami - zaznaczył Włodarczyk.
Przeciwko wysokości kary zaprotestowali także dyrektorzy trzech placówek, które w sumie - po decyzji NFZ - powinny oddać dokładnie 1,9 mln złotych (1 mln zł szpital MSWiA, 500 tys. zł Szpital im. Orłowskiego i 400 tys. Szpital Czerniakowski). Szef szpitala im. Orłowskiego, Jan Czeczot podkreślał na piątkowej konferencji, że Fundusz postąpił źle sprowadzając problem do uderzenia finansowego w jego placówkę.
Rozmawiajmy o niesprawnościach!
500 tysięcy złotych mogłoby zostać spożytkowane na 160 hospitalizacji, albo 11 tysięcy przyjęć pacjentów. - To mniej pieniędzy dla pacjentów - przypominał. Dyrektor zaznaczył jednak, że "nie ma żalu do TVN-u, bo takie sytuacje to dodatkowy element kontroli". - One pokazują pewne niesprawności systemu - oceniał. Tyle, że w tej sytuacji o niesprawnościach systemu żaden z urzędników rozmawiać nie chciał.
Od wielu miesięcy Fundusz nie chce też skutecznie porozmawiać ze szpitalem o wypłacie zaległych czterech milionów złotych za nadwykonania. - Pani minister (Ewa Kopacz) bardzo często żąda od szpitali większego wysiłku i nieodrzucania pacjentów. To, co pokazano, to było potencjalne odrzucenie pacjenta. Ten szpital dawno wykonuje świadczenia powyżej tego, co mu zapłacono - mówił wzburzony.
Czeczot podjął też decyzję o wymierzeniu kar dla pracowników, którzy nie chcieli przyjąć rzekomo chorego dziennikarza TVN24 do szpitala. Dyrektor ds. medycznych, kierownik przychodni szpitalnej, rejestratorka i lekarz, który był świadkiem całej sytuacji, dostali nagany.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24