Blisko dwa miliony kary - to rezultat prowokacji dziennikarskiej TVN24 w trzech warszawskich szpitalach. Reporter, który zgłaszał podejrzenie A/H1N1, w każdej placówce został odesłany z kwitkiem. – Widząc takie rażące zaniedbania i łamanie praw pacjentów, Narodowy Fundusz Zdrowia podjął decyzję o nałożeniu kar – poinformowała rzeczniczka NFZ.
Najwięcej zapłaci szpital MSWiA - bo ponad milion złotych. Szpital Kliniczny imienia Witolda Orłowskiego pół miliona, a Szpital Czerniakowski - 400 tysięcy złotych. Kary te są pokłosiem dziennikarskiej prowokacji reportera TVN24. Dziennikarz – wcielając się w rolę turysty, który wrócił z Hiszpanii z objawami choroby – szukał pomocy.
Odesłali z kwitkiem
Reporter odwiedził m.in. Samodzielny Szpital Kliniczny im. Witolda Orłowskiego, podległy ministerstwu zdrowia. Tam rejestratorka, po konsultacji z lekarzem zaleciła, by pacjent zgłosił się do szpitala zakaźnego przy ulicy Wolskiej. Reportera z widocznymi objawami grypy nie obejrzał lekarz. Kiedy potencjalny pacjent zaniepokojony zapytał jak ma dojechać na Wolską usłyszał, że dotrzeć tam może taksówką, autobusem lub tramwajem. Jak dodała jego rozmówczyni "to jedyny szpital, jaki może w tej sytuacji pomóc".
Stosownej pomocy reporter nie otrzymał także w Szpitalu Czerniakowskim. Tam sytuacja się powtórzyła i pacjent usłyszał, że ma zgłosić się na Wolską.
Wizyta w szpitalu MSWiA przy ulicy Wołoskiej zaowocowała jedynie podarowaną maseczką higieniczną, którą rzekomo zarażony wirusem miał założyć na czas podróży autobusem do szpitala zakaźnego.
"To były rażące zaniedbania i łamanie praw pacjentów"
Kary dla tych szpitali zdecydował się nałożyć mazowiecki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Jak mówiła w TVN24 Edyta Grabowska, rzeczniczka NFZ, stało się to po „lekturze materiałów filmowych”. – To były rażące zaniedbania i łamanie praw pacjentów – mówiła Grabowska. Rzeczniczka NFZ podkreśliła też, że będą także wnioski o wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec kadry zarządzającej trzech szpitali, które odwiedził reporter TVN24. – Bo to jest kwestia dobrego zarządzania – mówiła Grabowska.
Marek Tulibacki, zastępca dyrektora Szpitala Czerniakowskiego komentował te kary, jako „szkodę w leczeniu pozostałych pacjentów”. Na pytanie, czy coś zmieniło się w jego szpitalu, odpowiedział jednak, że „personel wyciągnął wnioski”. Zdaniem Tulibackiego, to „personel ma tendencje do zapominania”, bo „już w kwietniu było pismo, jak postępować z pacjentem z chorobą zakaźną”. – Każdy pracownik ma natychmiast izolować pacjenta – dodał Tulibacki.
- W okresie wakacyjnym szpital im. Orłowskiego przyjął na siebie dodatkowe obowiązki; mamy około 4 mln zł nadwykonań; trzeba zapłacić za leki, sprzęt - powiedział z kolei dyrektor szpitala im. Orłowskiego Jan Czeczot. - Czy ubezpieczeni zdają sobie sprawę, że te 500 tys. zł to będzie o 500 tys. zł mniej dla pacjentów? - zapytał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24