Chaos w sejmowej komisji Janusza Palikota. Posłowie narzekają na zbyt szybkie tempo pracy i gubią się w pracach legislacyjnych. Odrzucają projekty, które wcześniej uchwalili - informuje "Rzeczpospolita". Opozycja atakuje: - Cały ten bałagan, chaos i bieganie jak kot z pęcherzem związane z "rewolucją październikową" musiało zaowocować taką gafą - mówią.
17 października Sejm przyjął przygotowany przez komisję Janusza Palikota projekt ustawy zmieniający przepisy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Widać, że z rewolucji październikowej nie będzie żadnego powstania listopadowego, lecz zwykła legislacyjna biegunka anonimowy poseł PiS
Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że 23 października, a więc już po głosowaniu na sali sejmowej, komisja zdecydowała, że z projektu się wycofa, zapominając, że jest już uchwalony i to m.in. głosami członków komisji.
"Jak kot z pęcherzem"
– To się w końcu musiało zdarzyć. Cały ten bałagan, chaos i bieganie jak kot z pęcherzem związane z rewolucją październikową musiało zaowocować taką gafą – komentuje na łamach "Rzeczpospolitej" Marek Wikiński z SLD, wiceszef komisji "Przyjazne państwo".
Jego zdaniem, komisja pracuje nad zbyt dużą ilością projektów i "praktycznie nad nimi nie panuje". Widać to na przykładzie projektu zmiany ustawy o nieuczciwej konkurencji. – Pracujemy w szaleńczym tempie i tylko patrzeć, jak na jaw zaczną wychodzić poważne luki, które pouchwalaliśmy w chaosie. Oby tylko to były luki, a nie żadne "lub czasopisma" – dodaje Wikiński.
"Nie będzie powstania listopadowego"
Konstytucjonalista prof. Stanisław Gebethner ostro krytykuje posłów za bałagan. – Ale to nie tylko ich wina, ale też urzędników sejmowych, którzy powinni zwrócić uwagę, że projekt został już uchwalony – zwraca uwagę profesor.
Sekretariat komisji przyznaje: w zamieszaniu nastąpiło przeoczenie, ale w przyszłości urzędnicy mają być bardziej czujni.
Opozycja punktuje "leżącego boksera" i nie zostawia suchej nitki na PO. – Widać, że z rewolucji październikowej nie będzie żadnego powstania listopadowego, lecz zwykła legislacyjna biegunka – komentuje jeden z posłów PiS.
Źródło: "Rzeczpospolita"