Były prezydent Lech Wałęsa na swoim blogu przeprasza za swoją nieobecność podczas szczecińskich uroczystości rocznicy zakończenia sierpniowych strajków. - Robiłem co tylko mogłem i jak tylko potrafiłem służąc Ojczyźnie - napisał. Tłumaczy, że tym razem zawiodło zdrowie. Natomiast Marek Migalski byłemu prezydentowi zarzuca... warcholstwo.
"Gdy było to ważne, dałem z siebie wszystko. Jednak po 30 latach wielkiego osobistego wysiłku jestem dziś po prostu potwornie zmęczony. I właśnie dlatego nie jestem w stanie brać czynnego udziału w wielu spotkaniach i uroczystościach. Chciałbym po prostu, tak po ludzku odpocząć od tego wszystkiego" - przywódca strajków z 1980 roku.
"Biologa ma swoje prawa"
Podkreślił także, że choć "zdaje sobie sprawę, że takie proste wytłumaczenie nie wszystkim się spodoba, to przeprasza ich za to". - Biologia ma swoje prawa - dodaje.
"Zmęczenie materiału robi swoje więc proszę nie mówić że jestem zadufany, czy że kogoś nie szanuję, bo nie o to tu chodzi. W tym stanie rzeczy, z moim stanem zdrowia, chcę mieć w reszcie święty spokój" - napisał Lech Wałęsa.
"Wy możecie, ja zawsze muszę"
Były prezydent nie wziął udziału w sobotnich i niedzielnych uroczystościach upamiętniających podpisanie Porozumień Sierpniowych w Szczecinie.
Już w sobotę na swoim blogu Lech Wałęsa napisał "no i znowu. Nie chcę , ale muszę. Wy wszyscy zawsze możecie ,a ja prawie zawsze muszę". - W 1980r miałem tyle problemów , rodziło mi się dziecko Anna , dzieci bez opieki. Musiałem przewodzić strajkowi. Musiałem w pojedynkę internowany nie dać się złamać. Musiałem odzyskać Solidarność przez okrągły stół. Musiałem zostać Prezydentem , by dobić komunę i poprawić kiepskie osiągnięcia okrągłego stołu z 35 proc. demokracji doprowadzić do 100 proc. - napisał.
Zaznaczył, że "dziś mimo niezadowolenia z tego co się dzieje w kraju , muszę stawać w szeregu z Tymi którym zawdzięczam niezadowolenie". Jak dodał," będę tam gdzie uznam za stosowne ,a nie zawsze gdzie Wy zechcecie. Nigdy przed nikim i niczym nie uginam karku - napisał.
Wałęsa znów warchołem?
Tuż po tym jak sobotni wpis pojawił się na blogu byłego prezydenta zareagował eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Marek Migalski. "Lech Wałęsa zachowuje się jak warchoł. Jego poczucie własnej godności i przekonanie o swojej wyjątkowości powoduje, że od kilku dni cały kraj podnieca się tym, czy będzie on uczestniczył w uroczystościach 30-lecia powstania Solidarności. Jego zachowanie jest klasycznym przykładem tego, jak nie potrafimy świętować i cieszyć się własnymi zwycięstwami, jak nad dobro ogółu przedkładamy swoje widzimisię, jak bardzo ksobni i anarchiczni jesteśmy. Były prezydent psuje to wspaniałe święto tylko dlatego, że jest chorobliwie antykaczyński i nie potrafi wybaczyć obecnym władzom związku, że nie podzielają tej fobii" - na własnym blogu napisał Migalski.
"Sam się pan wyeliminował..."
Wałęsę za odmowę uczestnictwa w obchodach 30. rocznicy powstania związku ostro skrytykował też przewodniczący regionalnej Solidarności w Kaliszu Jan Mosiński, członek Komisji Krajowej związku od II Zjazdu "S" w 1990 r.
"Pana postawa potwierdza tylko, że traktował pan i nadal traktuje polskiego robotnika, polski świat pracy instrumentalnie, że stawia pan na pierwszym miejscu swoje "ja". To przykre, że tak potraktował pan tych, którzy jeszcze w pana wierzyli, że jest pan jednym z nich człowiekiem Solidarności" - pisze Mosiński do Wałęsy w liście otwartym.
Podkreślając jednocześnie, że były prezydent "wyeliminował się" z szeregów "S", kiedy "zachciało mu się zostać prezydentem Polski". "Wówczas nie twierdził pan, że nasza "S" jest upolityczniona. Po wygranych wyborach prezydenckich kazał nam pan zwinąć sztandary, zapewne, aby nie przeszkadzać panu w pełnieniu funkcji głowy państwa. Wówczas nie posłuchaliśmy pana, strach pomyśleć, co działoby się dzisiaj, gdyby nie było "S" tej samej, którą ponownie rejestrowałem razem z panem i 43 sygnatariuszami w kwietniu 1989 r." - napisał Mosiński.
Stwierdził, że okazana w ostatnim czasie pogarda Wałęsy dla członków "S" jest czymś niezrozumiałym, bo - jak ocenił - były prezydent tak chętnie obnosi się z wpiętym w klapy marynarki wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej.
"Człowiek, który kocha Matkę Bożą i ufa jej, nie może kierować się w swojej działalności pogardą do innych ludzi. Dlatego proszę pana, niech pan nie bluźni, i zaprzestanie obnosić się z wizerunkiem tej, która umiłowała każdego, nawet oprawców swojego syna" - czytamy w liście.
Przewodniczący kaliskiej "S" zaapelował do Lecha Wałęsy, by zrezygnował z przyznanego mu tytułu Zasłużony dla NSZZ "S", gdyż jego postawa "świadczy o czymś zupełnie innym". "Jest pan zaprzeczeniem obrońcy praw pracowniczych, zaprzeczeniem tego Wałęsy, którego z zachwytem obserwowałem 30 lat temu, z którym współpracowałem, kiedy był prezydentem RP" - ocenił Mosiński.
Jego zdaniem, antysolidarnościowa postawa Wałęsy otworzyła mu oczy na małostkowość byłego prezydenta: "Szkoda, że nie ma już tego Lecha Wałęsy z 1980 r." - kończy swój list szef kaliskiej "S".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24