Ratownicy TOPR kilkanaście minut przed godziną 20 dotarli do zasypanego turysty, którego po południu porwała lawina. Akcję ratowniczą prowadzili w bardzo trudnych warunkach pogodowych i od początku podkreślali, że szanse na przeżycie turysty są "bliskie zeru". Przewidywania się potwierdziły. Reanimacja 29-latka nic nie dała.
Lawina, która w niedzielę po południu zeszła w Tatrach, porwała dwie osoby. Jedna z nich sama wydostała się spod śniegu i dotarła do stacji meteorologicznej na Kasprowy Wierch, skąd zawiadomiła ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Z ich informacji wynika, że lawina zeszła około godziny 15.30. Sygnał o poszkodowanym dostali dopiero o 16.20.
Smutny finał
- Jeżeli turysta w ogóle jest w lawinisku, to szanse na przeżycie po tak długim czasie są praktycznie zerowe - mówił wczesnym wieczorem naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Kilkanaście minut przed godziną 20 ratownicy, dzięki sygnałowi z sondy, natrafili na niego. Odkopano go i podjęto próbę reanimacji. Trwała kilkanaście minut i niestety nie przyniosła żadnego efektu. - Dostałem informację, że turysta nie wykazał oznak życia - relacjonował kilkadziesiąt minut po 20 na antenie TVN24 Krzysztof.
Ratownicy górscy podkreślają, że przy ratowaniu ofiar lawin czas ma najistotniejsze znaczenie. Największe szanse na przeżycie są do 15 minut od zasypania poszkodowanego. Później bardzo szybko maleją i już po 35 minutach są niewielkie.
Ekstremalne warunki
Akcja ratownicza od początku była bardzo trudna. Ze względu na złe warunki atmosferyczne nie mógł w niej wziąć udziału śmigłowiec. Z tego samego powodu ratownicy na skuterach docierali tylko w pobliże lawiniska. Tam, żeby dotrzeć do celu, przesiadali się na narty skiturowe. Około godziny 19 na lawinisku było 20 ratowników.
Z pierwszych informacji wynikało, że lawina zeszła do Kotła Goryczkowego. W trakcie poszukiwań okazało się jednak, że zeszła ona do tak zwanego Świńskiego Kotła. Według naczelnika TOPR porwani turyści "zjechali z lawiną kiedy, idąc pieszo granią, weszli na poduchę nawianego śniegu".
W Tatrach obowiązuje drugi, w pięciostopniowej rosnącej skali, stopień zagrożenia lawinowego. Szlaki powyżej schronisk są w większości nieprzetarte. Do poruszania się w wyższych partiach Tatr niezbędny jest sprzęt zimowy - raki i czekan oraz sprzęt lawinowy - sonda, łopata i detektor lawinowy.
Źródło: PAP, TVN24, Wprost, Polityka, Newsweek, Gazeta Wyborcza, Dziennik