- Lech Kaczyński miał wiele zasług. Ale nie trzeba mu dodawać tych, których nie miał - stwierdził były działacz "Solidarności" Bogdan Lis w "Rozmowie Bardzo Politycznej". Odniósł się tym samym do wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego podczas obchodów 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Lis dziwił się przy tym, dlaczego w ogóle Jarosław Kaczyński zabierał głos podczas obchodów. - On ma prawo występować dlatego, że jest prezesem ugrupowania, które cieszy się wśród członków "S" największą popularnością - odpowiedział jego rozmówca, wiceprezes NSZZ "Solidarność" Jerzy Langer.
Langer jednocześnie potwierdził wersję wydarzeń Sierpnia '80 przedstawioną przez Jarosława Kaczyńskiego podczas obchodów 30-tej rocznicy „Solidarności” i przytoczył słowa oświadczenia, wydanego 31 sierpnia przez Andrzeja Kołodzieja, wiceprzewodniczącego Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego - Z tego oświadczenia wynika, że tzw. warszawscy doradcy stracili zaufanie części komitetu strajkowego i właśnie wtedy Jadwiga Staniszkis, Lech Kaczyński i Jan Olszewski stali się tymi doradcami, którzy cieszyli się większym zaufaniem wówczas strajkujących – powiedział w „Rozmowie Bardzo Politycznej” Langer.
Konfabulacje
Zdaniem Bogdana Lisa to oświadczenie jest niewiarygodne. – Jurku, mam do ciebie pytanie – zwrócił się do Jerzego Langera. – Czy byłeś wiceprezesem Fundacji Centrum Solidarności, którą ja kierowałem? Czy planowaliśmy zaproszenie generała Jaruzelskiego na uroczystości obchodów 25. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych? – zapytał. – No, ja takiego faktu nie znam – odpowiedział Langer. – No widzisz, a Andrzej Kołodziej w tym samym oświadczeniu pisze, że chcieliśmy zaprosić Jaruzelskiego na 25. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych – powiedział Lis. – Całe to oświadczenie jest tyle warte, co to stwierdzenie - podsumował. - Kołodziej konfabuluje, a ja nie wiem czemu – skomentował jednocześnie były działacz „S”.
Kaczyński "nie zaproszony na strajk"
Według Lisa, Lech Kaczyński nie odegrał w czasie strajków większej roli. - Lech Kaczyński miał wiele zasług. Ale nie trzeba mu dodawać tych, których nie miał. Lech Kaczyński był w stoczni może półtorej godziny, trzy dni przed zakończeniem strajków. W tym czasie rozmawiał z Bogdanem Borusewiczem i miał do niego pretensje, że nie został doradcą prezydium MKS-u. Borusewicz mu odpowiedział na to, że żeby być w prezydium, to trzeba być na strajku. A Kaczyński mówił „ale mnie nie zaprosiłeś”. Ale na strajki przecież nikt nikogo nie zaprasza – przedstawił „swoją” wersję wydarzeń Lis. – Tak wyglądała jedyna rozmowa, jaką Lech Kaczyński przeprowadził podczas strajków. Ale nie chcę o tym mówić, bo Lech Kaczyński nie ma jak na to odpowiedzieć – dodał.
Gdyby nie Kaczyński, nie byłoby awantury?
Bogdan Lis zastanawiał się przy tym, czemu w ogóle „Solidarność” dała Jarosławowi Kaczyńskiemu możliwość wystąpienia na uroczystościach. – Ja tak naprawdę nie rozumiem klucza wystąpień na uroczystościach. Rozumiem, że występuje prezydent, rozumiem, że występuje premier, przewodniczący „Solidarności”, przewodniczący Parlamentu Europejskiego – to wszystko mieści się w jakimś kluczu. Ale z jakiego tytułu wystąpienie miał Jarosław Kaczyński? To wystąpienie było niepotrzebne, nie byłoby żadnej awantury, nie byłoby tego wszystkiego – stwierdził Lis.
Jerzy Langer przyznał, że Jarosława Kaczyńskiego do wypowiedzi zapraszali organizatorzy. - Uważaliśmy, że Kaczyński ma prawo występować na wiecu przede wszystkim dlatego, że jest człowiekiem „Solidarności”, a także jako prezes ugrupowania, które cieszy się największą popularnością. Faktem jest, że PiS cieszy się największą popularnością - przyznał Langer. - To, kogo popiera „Solidarność", zależy od jej członków, a nie od mediów i polityków. Jesteśmy samodzielnym niezależnym związkiem zawodowym, mamy prawo – jak każde stowarzyszenie – podejmować własne decyzje jeśli chodzi o wybory. „S” zdecydowała, że będzie popierać Jarosława Kaczyńskiego jako kandydata na prezydenta, który daje największą szansę na to, że problemy związkowe i pracownicze będą dostrzegane - podsumował wiceprezes NSZZ "Solidarność".
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24