Odpowiedzialność za tę sytuację ponoszą politycy, którzy rozhuśtali emocje w tej sprawie - powiedział w "Jeden na jeden" były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski z PO, komentując doniesienia o pogróżkach, jakie miał otrzymać sędzia Igor Tuleya. Polityk Platformy nie zgadza się z tym, że Tuleya powinien się wyłączyć z procesów lustracyjnych, bo jego matka była funkcjonariuszką SB. - Jestem przeciwny temu, żeby dzieci ponosiły odpowiedzialność za rodziców - zaznaczył Kwiatkowski.
Kwiatowski przypomniał, że nikt nie atakował sędziego Tulei, kiedy wydawał wyroki w procesach stalinowskich oprawców, czy kiedy opublikował pracę, w której szczegółowo informował, jak ofiary czasów stalinowskich mogą dochodzić odszkodowań.
- Nikt wtedy pieczołowicie nie wywracał mu życiorysu do góry nogami - zaznaczył były minister sprawiedliwości.
I dodał: - Jestem przeciwny temu, żeby dzieci ponosiły odpowiedzialność za rodziców.
Kwiatkowski przyznał, że jest zniesmaczony sytuacją, kiedy przypomina się przeszłość matki sędziego i kwestionuje jego bezstronność.
Rodzinę Tulei prześwietlił Cezary Gmyz, dziennikarz powstającego tygodnika Pawła Lisickiego, który opublikował tekst na ten temat.
Bez przesłanek do wyłączenia
Kwiatkowski, pytany o opinię byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego Wiesława Johanna, który uważa, że sędzia Tuleya powinien się wyłączyć z orzekania w procesach lustracyjnych, stwierdził, że on osobiście nie widzi ku temu przesłanek.
- Sędzia powinien się wyłączyć, jeśli sprawa, którą miałby prowadzić, dotyczyłaby jego bliskich czy członków rodziny. Tu pan mecenas (Johann - red.) się myli wypowiadając ten pogląd. Idąc tym tropem, obawiam się, że żaden sędzia nie mógłby poprowadzić żadnej sprawy, bo w pierwszym, drugim czy trzecim pokoleniu zawsze doszukano by się elementów, które mogłyby rzutować na tak postrzeganą bezstronność - powiedział Kwiatkowski.
I dodał: - Przywykłem do tego, że atak na sędziego jest podnoszony za każdym razem, kiedy jedna ze stron jest niezadowolona z wyroku. Ale w tym przypadku tego nie rozumiem (ataków na sędziego ze strony polityków PiS i Solidarnej Polski - red.), bo pamiętam, jak ci politycy, którzy imiennie sędziego Tuleyę krytykują, bardzo mocno podkreślali, że z wyroku są zadowoleni.
Winni politycy
Kwiatkowski, odnosząc się do pogróżek, jakie miał otrzymać sędzia Tuleya, stwierdził, że winni są politycy, którzy "rozhuśtali emocje w tej sprawie".
- A politycy to ostatnia grupa, która powinna się brać za naprawę wymiaru sprawiedliwości, a w szczególności za udoskonalanie niezawisłości sędziowskiej - zaznaczył Kwiatkowski. "Gazeta Wyborcza" napisała, że ktoś posmarował drzwi mieszkania sędziego Igora Tulei i ktoś wytropił jego syna.
- Dostałem sygnał: "Wiemy, gdzie mieszkasz". Nie zmieniam codziennego rytmu życia, ale przyznaję, że czuję się trochę nieswojo - mówi Tuleya.
Ataki na sędziego, głównie ze strony polityków PiS i Solidarnej Polski, rozpoczęły się, kiedy, wydając wyrok na kardiochirurga dr. Mirosława G., skrytykował metody działania CBA i prokuratury w śledztwie przeciwko lekarzowi.
W jednym z zawiadomień do prokuratury, złożonym po zakończeniu procesu, Tuleya poinformował o podejrzeniu przestępstwa przekroczenia uprawnień i składania fałszywych zeznań przez agenta CBA, tzw. dużego Tomka, w sprawie dr. Mirosława G.
Chodzi o wątek funkcjonariusza Biura, który podczas działań w sprawie kardiochirurga miał "wejść w dużą zażyłość z jedną z pielęgniarek".
Autor: MAC/tr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24