Łapówkę przekazywały sobie na ulicy, ale były już od dawna obserwowane. Pracownica PFRON i przedstawicielka Polskiego Towarzystwa do Walki z Kalectwem zostały we wtorek aresztowane przez CBŚ. Jak udało nam się nam dowiedzieć, aresztowane w sprawie korupcji w PFRON osoby usłyszały już zarzuty wyłudzenia pieniędzy na kwotę 750 tys. złotych.
Zamiast walczyć z Kalectwem preparowano dokumenty, na podstawie których wyłudzano z PFRON dofinansowania na sprzęt rehabilitacyjny dla fikcyjnych osób.
- Łączna kwota, której dotyczą zarzuty korupcyjne to około 750 000 złotych - mówi tvn24.pl Mateusz Martyniuk z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Najprawdopodobniej łapówki trafiały do PFRON w zamian za "nieazuważanie" nieprawidłowości we wnioskach o dofinansowanie wysyłanych przez Towarzystwo do Walki z Kalectwem.
Złapane na gorącym uczynku
Przed siedzibą mazowieckiego PFRON funkcjonariusze CBŚ zatrzymali pracownice warszawskiego oddziału Bogumiłę B. i wręczającą jej łapówkę Grażynę Z. z warszawskiego oddziału Towarzystwa do Walki z Kalectwem. W sumie miały przy sobie 40 tysięcy złotych. Kobiety zatrzymano we wtorek, jednak dopiero w piątek ujawniono informację. Przy Bogumile P. znaleziono około 30 tys. zł, które przyjęła w zamian za pozytywne rozpatrzenie wniosków na dofinansowanie do zakupu wózków inwalidzkich. Grażyna Z. natomiast miała przy sobie około 10 tys. zł, która to kwota - jak podejrzewają śledczy z Centralnego Biura Śledczego - była przeznaczona na łapówki dla innych osób zamieszanych w tę sprawę. Może to świadczyć o tym, że CBŚ od dłuższego czasu obserwowało korupcyjny proceder. Wieczorem tego samego dnia zatrzymano prezes Towarzystwa, Elżbietę G. (lat 70), która prawdopodobnie została zwolniona po przesłuchaniu.
"Tylko głupi może tak zrobić"
- Jestem zdziwiony i zbulwersowany tymi wydarzeniem, nie powinno mieć miejsca takie wydarzenie. - mówi tvn24.pl prezes Towarzystwa do Walki z Kalectwem - Tacy ludzie na pweno nie nie powinni u nas pracować. - I dodaje - Tylko głupi może targnąć sie na taki sprawy, bo przy obecnych procedurach to jest nie do zrealizowania. Sprawa musiała wyjść na jaw. - tłumaczy
Elżbieta Grodowicz, prezes Warszawskiego Oddziału Towarzystwa, który był zangażowany w proceder nie odbiera telefonu.
Źródło: tvn24