Ta tragiczna sytuacja sprawiła, że wiemy więcej o tym, jak takie miejsca wyglądają - zauważył w TVN24 doktor Krzysztof Liedel. Specjalista do spraw bezpieczeństwa z Collegium Civitas radził, na co powinniśmy zwrócić uwagę, jeśli wybieramy się do escape roomu.
W piątek w escape roomie w Koszalinie doszło do pożaru. W wyniku zatrucia tlenkiem węgla zmarło pięć 15-latek. Poważnie poparzony został pracownik. Po tragedii minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zlecił kontrole w tego rodzaju biznesach w całej Polsce. Strażacy sprawdzają je od soboty. Kontrole podjęli też inspektorzy nadzoru budowlanego.
Na co zwrócić uwagę w escape roomie?
Krzysztof Liedel, ekspert do spraw bezpieczeństwa, wskazał w TVN24, że "przy tej tragicznej sytuacji pojawił się istotny element - wiemy trochę więcej na temat tego, jak takie miejsca wyglądają i czym powinny się charakteryzować".
- Dzisiaj wiadomo, że jeśli przychodzę z dzieckiem do takiego miejsca, to warto byłoby zwrócić uwagę, czy jest ktoś, kto nadzoruje przebieg tej gry, czy jest ktoś, kto ma dostęp do monitoringu i obserwuje to, co się dzieje w środku. Trzeba pamiętać, że te pomieszczenia ograniczają swobodę ruchu i musi być ktoś, kto będzie to obserwował - wskazywał. Dodał, że warto sprawdzić, czy są wyjścia ewakuacyjne z pokoju i czy są odpowiednio oznaczone. - Najprawdopodobniej to był podstawowy problem (w Koszalinie), że nie było wyjść ewakuacyjnych albo nie były oznaczone - zaznaczył.
"Mechanizm zachowania się jest w takich sytuacjach specyficzny"
- Poza elementem technicznego wyposażenia takiego miejsca i dostosowania go do ewentualnej ewakuacji trzeba pamiętać o tym, że mechanizm zachowania się człowieka jest w takich sytuacjach specyficzny - zaznaczył ekspert.
Podkreślił, że "ważnym elementem jest ocena, analiza tego, z czym mamy do czynienia". - Specyfika tego miejsca powoduje, że od samego początku nie wiemy, co się z nami dzieje, jak mamy się poruszać, które drzwi się otworzą. W takich sytuacjach nie jesteśmy w stanie normalnie racjonalnie myśleć. Często przyśpieszony oddech i bicie serca, strach, panika nam to blokują - wyjaśniał. Zdaniem Liedla "instruktaż osób, które przychodzą do takiej zabawy, powinien być trochę bardziej wnikliwy, rozbudowany".
"Dopiero po tragedii zastanawiamy się, jak coś uregulować"
- Najistotniejsze w tej grze jest to, że osoby się tam znajdujące mają ograniczoną swobodę poruszania się i decydowania o tym, jak się przemieszczają. W związku z tym to musi być uregulowane. Jakimiś instrukcjami, algorytmami postępowania, być może jakimś rozporządzeniem - sugerował Liedel. Wskazywał, że administracja państwowa często dopiero reaguje na takie zdarzenia, jak to w Koszalinie. - Czyli musi dojść do takiej tragedii i dopiero potem zastanawiamy się, jak coś uregulować, a nie analizujemy tego wcześniej, nie widzimy, że rozwija się nowa branża - zauważył ekspert.
Autor: ads//rzw//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24