- Jest ryzyko, że Marian Krzaklewski w barwach PO będzie jak małpa, która im wyżej wejdzie, tym bardziej pewną część ciała pokaże - tak Tomasz Nałęcz komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 pomysł, by w czerwcowych eurowyborach z listy PO wystartował Krzaklewski. O takiej możliwości donosił w środę "Dziennik", a władze Platformy nie zaprzeczają.
Marian Krzaklewski na liście Platformy Obywatelskiej jest dla Nałęcza dużym zaskoczeniem. - Myślałem, że to pewniak na liście PiS. Zapamiętałem go jako kogoś, kto popierał poglądy partii Kaczyńskich - ocenił.
Jest ryzyko, że Marian Krzaklewski w barwach PO będzie jak małpa, która im wyżej wejdzie, tym bardziej pewną część ciała pokaże. Tomasz Nałęcz
Były polityk SdPl przypomniał sejmowe głosowanie w nad konstytucją w 1997 roku, gdy "Krzaklewski mówił tym samym głosem co PiS" (sprzeciwiał się jej wprowadzeniu - red.).
Jego zdaniem, decyzja o umieszczeniu na liście wyborczej do europarlamentu zarówno Danuty Huebner i Mariana Krzaklewskiego może się PO nie opłacać. - Wyborcom może ręka zadrżeć, czy głosując na Hubner, nie głosują tym samym na Krzaklewskiego - powiedział były przewodniczący komisji ds. afery Rywina. - Głosuje się przecież na pewną drużynę - dodał.
To Front Jedności Narodowej
- Powiało starymi czasami. Takie zestawienie polityków na jednej liście przypomina mi Front Jedności Narodowej - nie szczędził słów krytyki pod adresem list Platformy były poseł Samoobrony, obecnie w PiS Ryszard Czarnecki. - "Piękny Marian", jak go kiedyś nazywano, z jednej strony i komisarz Hubner z drugiej to nawet śmieszne - ocenił.
Powiedział również, że jego zdaniem przykładowe "dziesięć najważniejszych do zrobienia rzeczy" Krzaklewskiego, to kompletnie inne kwestie niż dla Danuty Hubner. - Nie ma między niemi żadnego wspólnego mianownika - podsumował Czarnecki.
Źródło: TVN24, PAP