- To są osoby, które już są pełnoprawnymi lekarzami. Codziennie mają sytuacje, gdy zostają sami z pacjentem, gdzie sami decydują, gdzie zdrowie i życie pacjenta zależy właśnie od nich - powiedział prof. Wojciech Szczeklik, internista, mówiąc o lekarzach rezydentach. Wraz z prezesem Naczelnej Izby Lekarskiej dr. Maciejem Hamankiewiczem i dr. Jarosławem Bilińskim, wiceprzewodniczącym Porozumienia Rezydentów OZZL mówił w "Kropce nad i" o głodowym proteście rezydentów, który trwa od 2 października.
Prof. dr hab. Wojciech Szczeklik, internista i anestezjolog podkreślił, że należy sprostować fałszywe informacje na temat rezydentów, które pojawiają się w mediach. - Po pierwsze, to są osoby, które już poświęciły wiele lat dla nauki. I to są osoby, które już są pełnoprawnymi lekarzami - zaznaczył. - Oni kształcą się dalej, żeby osiągnąć ten najwyższy pułap czyli dojść do specjalizacji lekarskiej - to jest to, co jesteśmy w stanie maksymalnie osiągnąć w zawodzie lekarskim - tłumaczył.
"Ten system pewnie niestety się zawali"
- Oni mają pełne prawo do wykonywania zawodu - podkreślił lekarz. - I niejednokrotnie podejmują decyzje samodzielnie. Codziennie mają sytuacje, gdy zostają sami z pacjentem, gdzie sami decydują, gdzie zdrowie i życie pacjenta zależy właśnie od nich.
Lekarz zadeklarował, że popiera postulaty młodszych kolegów, którzy od 2 października prowadzą protest głodowy.
- Podziwiam ich, że mimo tej nagonki medialnej i często bardzo negatywnych, oskarżających opinii kontynuują ten protest i walczą nie tylko o swoje zarobki, ale o to, żeby ten system opieki zdrowotnej w Polsce poprawiać. Żebyśmy nie zostali w ogonie Europy i cywilizowanego świata - powiedział lekarz.
- Bez zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną, ten system pewnie niestety się zawali - dodał.
"To pismo było bardzo potrzebne"
Z kolei prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Maciej Hamankiewicz odniósł się do postawy ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.
Radziwiłł zrezygnował z członkostwa w Naczelnej Radzie Lekarskiej. List w tej sprawie skierował do prezesa NRL. Wyraził w piśmie także niezrozumienie dla skierowanej przez Radę prośby do międzynarodowych organizacji lekarskich, aby wywarły presję na polski rząd w sprawie rozmów z protestującymi lekarzami.
Hamankiewicz podkreślił, że sam Radziwiłł zanim stanął na czele resortu zdrowia, miał taki sam pogląd na konieczność zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, co dziś walczący o to rezydenci. - Spotykał się z naszymi koleżankami i kolegami w Naczelnej Izbie Lekarskiej i obiecywał, że tylko po to podejmował się zostania ministrem, żeby w ciągu dwóch lat finansowanie wzrosło do minimum 6 procent PKB - opowiadał Hamankiewicz.
- W czerwcu tego roku przekazaliśmy stronie rządowej pismo, mówiące o tym, jak powinna wyglądać sytuacja w ochronie zdrowia. Podpisało ją blisko 110 organizacji pacjentów, samorządów zawodowych, towarzystw naukowych, gdzie mówiliśmy praktycznie to samo, co dziś mówią protestujący lekarze - tłumaczył prezes NRL.
Pytany, czy potrzebne było kierowanie pisma do międzynarodowej organizacji, odpowiedział: - To pismo było bardzo potrzebne.
- Pan minister Radziwiłł sam był bardzo aktywny na forum międzynarodowym, znany jest powszechnie - stwierdził. - Sam również występował do organizacji międzynarodowych. Gdyby nie nasze wsparcie kolegów Czechów, to by nie było tych osiągnięć, które dzisiaj Czesi mają - argumentował prezes NRL.
Hamankiewicz zwrócił również uwagę na problem braków kadrowych w zawodach medycznych w Polsce. - Te braki są tak dramatyczne, że nie wiadomo, kiedy i w jaki sposób uda się wypełnić tę lukę pokoleniową - ocenił
"Wsparcie i pokazanie jedności"
- Wszystkie zawody medyczne podjęły decyzję o czynnym udziale w proteście głodowym - powiedział dr Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Do piątku prawdopodobnie pojawią się kolejne miasta, które będą reprezentowały całe środowisko medyczne i pacjentów w tej heroicznej walce o poprawę systemu ochrony zdrowia w Polsce - poinformował.
W piątek zapadną też decyzje, czy przedstawiciele wszystkich zawodów będą głodowali tutaj z nami w Warszawie - dodał. - Już wiemy o Krakowie, Szczecinie, Gdańsku, Łodzi i Płocku, które szykują się do protestu głodowego. To dla protestujących lekarzy rezydentów ogromne wsparcie i pokazanie jedności środowiska, tego, że walczymy o wspólne cele - stwierdził Biliński.
"Wynajmowani hejterzy"
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL odniósł się również do hejtu, z którym lekarze rezydenci spotykają się w niektórych mediach i w internecie.
- Ale to, co nas motywuje, to nie są ci hejterzy, bo wiemy, że oni są prawdopodobnie wynajmowani przez różne środowiska, ale pacjenci - zadeklarował Biliński.
Protest lekarzy rezydentów trwa od 2 października. Prowadzony jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 procent PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 procent przez najbliższe dziesięć lat.
W środę z protestującymi spotkała się premier Szydło, dzień później w kancelarii premiera z rezydentami rozmawiał minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, szefowa KPRM Beata Kempa i szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Henryk Kowalczyk. Rozmowy nie przyniosły porozumienia. W sobotę w Warszawie przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i w kilku innych miastach odbyły się pikiety poparcia dla protestujących.
Autor: azb/tr / Źródło: tvn24