- Potrafimy już określić rolę konkretnych policjantów i prokuratorów. Logika zatrzymań zależy od tego, że zaczynamy szukanie winnych od czasów najdawniejszych - powiedział w "Magazynie 24 Godziny" prokurator Cezary Kamiński prowadzący sprawę zaniedbań podczas śledztwa ws. porwania Krzysztofa Olewnika.
Prokurator Kamiński oświadczył w TVN24, że śledczy dysponują już kompletem dokumentów i zmierzają do wyjaśnienia sprawy. Zaprzeczył jednak doniesieniom tygodnika "Wprost", jakoby planowane były zatrzymania prokuratorów nadzorujących śledztwo. - To spekulacje tygodnika, które wynikają z analizy śladów w mediach - stwierdził.
Gdzie pracował "kret"?
Goście rozmawiali także na temat informatora, który mógł działać wewnątrz policji (CZYTAJ WIĘCEJ). - Ten "kret" to najprawdopodobniej funkcjonariusz z Radomia, podlegający funkcjonariuszowi M., ponieważ tam najdłużej było prowadzone śledztwo i to tam ono utknęło - stwierdził Jerzy Jachowicz z "Dziennika". To nie informatora obarcza za najważniejsze błędy w śledztwie. - On nie mógł zbyt wiele ujawnić, ponieważ tamto śledztwo było sparaliżowane, bo założono jedną wersję i odrzucano ślady do niej nie pasujące - powiedział gość TVN24.
"Zbyt wiele zbiegów okoliczności"
Rzecznik policji Mariusz Sokołowski tłumaczył, dlaczego tak doświadczeni policjanci popełnili tak dużo błędów. - Lata 2000-2003 to czas, kiedy mieliśmy do czynienia z bardzo dużą liczbą uprowadzeń. W tej sprawie doszło do wielu zaniedbań, a dlaczego do nich doszło ma wyjaśnić specjalna grupa - czy mamy do czynienia z celowym działaniem, czy z błędami funkcjonariuszy - powiedział policjant. - Rzeczywiście, kiedy to śledztwo było prowadzone na Mazowszu, mieliśmy do czynienia z wieloma "zbiegami okoliczności" - przyznał.
Rodzina ma prawo do oskarżeń
Jerzy Jachowicz komentował także słowa ojca Krzysztofa Olewnika, który po zatrzymaniu policjantów stwierdził, że "wśród tych policjantów może być zleceniodawca zabójstwa jego syna". - Rodzina ma prawo do najcięższych oskarżeń, jednak wskazanie, że wśród tych trzech może być zleceniodawca, jest bardzo radykalne i ja byłbym tutaj ostrożny - powiedział dziennikarz.
Źródło: TVN24, PAP