Sprawa powoływania się na wpływy w Sądzie Najwyższym była przedwcześnie umorzona i ma być dalej prowadzona – zdecydował Prokurator Generalny. Seremet chce, by prokuratorzy z Krakowa jeszcze raz ocenili przepisy dotyczące działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego - ustalił portal tvn24.pl.
- Decyzja o umorzeniu była przedwczesna - mówi portalowi tvn24.pl Mateusz Martyniuk, rzecznik Seremeta. I dodaje: - Sprawę należy podjąć. Jak tłumaczy konieczna jest "ponowna, dogłębna" analiza przepisów o pracy operacyjno - rozpoznawczej CBA. - Prokuratorzy nie wzięli pod uwagę innej interpretacji przepisów. A taka inna interpetacja pozwoliłaby uznać za dowód w sprawie niektóre wyniki czynności operacyjnych prowadzonych przez Biuro - powiedział.
Po ponad trzech latach Prokuratura Apelacyjna w Krakowie w końcu września 2012 roku umorzyła śledztwo w sprawie "powoływania się we Wrocławiu, w Warszawie i innych miejscowościach i poza granicami Polski na wpływy w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu i w Sądzie Najwyższym". Sprawa dotyczyła też " pośrednictwa w załatwieniu korzystnych dla ustalonej osoby orzeczeń sądowych w zamian za korzyści majątkowe i obietnice ich udzielania". Powodem umorzenia były błędy popełnione przez CBA. Zdaniem krakowskich prokuratorów nie wszystkie dowody zebrane przez agentów Biura można było wykorzystać w śledztwie, bowiem zebrano je wbrew przepisom o czynnościach operacyjnych. CBA twierdziło, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami.
- Centralne Biuro Antykorupcyjne z satysfakcją przyjmuje to, że prokurator generalny przyjął i podzielił argumenty w tej sprawie Szefa CBA Pawła Wojtunika - mówi dziś tvn24.pl Jacek Dobrzyński, rzecznik Biura.
Dałem 500 tys. zł łapówek Jak ustalił tvn24.pl dowody przeciwko prawnikom, razem z funkcjonariuszami CBA, dostarczał polsko – niemiecki biznesmen, Józef Matkowski, przyrodni brat bohatera afery hazardowej – Ryszarda Sobiesiaka. To on był głównym świadkiem w śledztwie. - Zamieszani w aferę Sądu Najwyższego prawnicy otrzymali ode mnie ponad 500 tys. zł łapówek - mówił nam Matkowski, który współpracował z CBA w tej sprawie. Oprócz gotówki Biuro opłaciło im m.in. polowanie i zabawę w Rosji. Józef Matkowski zgodził się ujawnić i opowiedzieć portalowi tvn24.pl o kulisach sprawy. CBA interweniowało W sprawie umorzenia tego śledztwa w październiku ubiegłego roku interweniował Paweł Wojtunik, szef CBA. - Szef Biura nie zgadza się z umorzeniem sprawy, przedstawił Prokuratorowi Generalnemu swoje argumenty – mówił Jacek Dobrzyński, rzecznik Biura. Biuro w latach 2008 - 2009 pod nadzorem prokuratury prowadziło w sumie cztery operacje specjalne ("Bramkarze", "Whysky, "Yeti" i "Alfa"-red.) związane z podejrzeniami korupcji wśród wrocławskich urzędników, prawników i sędziów. Przyrodni brat Sobiesiaka Z Biurem zaczął współpracować Matkowski, wtedy jeszcze jego wspólnik Sobiesiaka w interesach. Ale między nimi doszło do kłótni o pieniądze ze wspólnego interesu. Matkowski w 2006 roku roku wraz z Sobiesiakiem i z Józefem Kwiatkowskim (były piłkarz z Dolnego Śląska, obywatel Austrii, znajomy "króla hazardu" - przyp. red.) wpadł na pomysł wybudowania osiedla w podwrocławskich Komorowicach. Kwiatkowski i Sobiesiak zażądali zwrotu udziałów od Matkowskiego. Domagali się od niego 17 mln zł. Nie zgodził się. Sprawa skończyła się we wrocławskim sądzie jego przegraną. Oficjalnie z Matkowskim procesował się tylko wspólnik Sobiesiaka – Kwiatkowski. Wtedy z Matkowskim skontaktował się Mirosław M. Gwarantował mu wygraną w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. Znany adwokat Matkowski przekazał "załatwiaczowi" kontrolowane łapówki. Mirosław M. niczego nie załatwił, ale prokuratura oskarżyła go o powoływanie się o wpływy we wrocławskim sądzie. Po przegranej apelacji do Matkowskiego zwrócił się znany wrocławski adwokat. I zaproponował współpracę. Mecenas obiecał mu doprowadzenie do wygranej w Sądzie Najwyższym. Gwarantem sukcesu miał być znajomy adwokata - radca z Warszawy. Przed spotkaniem z radcą CBA wystąpiło do ówczesnego ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego o rozpoczęcie nowej operacji o kryptonimie "Alfa".
Gdy agenci dostali zgodę, Matkowski zarejestrował spotkanie z radcą prawnym. Ten powołał się na swojego znajomego - emerytowanego sędziego z Naczelnego Sądu Administracyjnego, który poprzez swojego kolegę sędziego Sądu Najwyższego będzie mógł załatwić problem Matkowskiego. Tvn24.pl ujawnił relację Matkowskiego na temat jego kontaktów z tymi sędziami. Sędziowie: "To spekulacje" "Gazeta Polska" i "Gazeta Polska Codziennie" ujawniły w ubiegłym roku treść części materiałów operacyjnych CBA, które były dowodami w śledztwie. Po tych publikacjach stanowisko zajął Stanisław Dąbrowski, I Prezes Sądu Najwyższego oraz Tadeusz Ereciński, szef Izby Cywilnej. "Zawarte w doniesieniach prasowych spekulacje, pełne sprzeczności i niedomówień, nieprawdziwe i niemające pokrycia w faktach, w sposób niedopuszczalny podważają autorytet sędziów i zaufanie do najwyższego organu wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Powoływanie się na niesprawdzone, pochodzące z niewiadomego źródła informacje narusza standardy obowiązujące w państwie prawa, nie służy umacnianiu instytucji Państwa, godzi nie tylko w autorytet sędziów Sądu Najwyższego, ale również w autorytet Państwa" - napisali sędziowie SN w oświadczeniu.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl)//ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24