Nowa minister zdrowia przyjrzy się liście leków refundowanych, ale jej nie zmieni. - Mamy na to za mało czasu - wyjaśniła w TVN24 Ewa Kopacz. Dodała, że trzeba wyjaśnić, jak niektóre preparaty znalazły się na liście, ale "to jest zadanie dla prokuratury, a nie dla niej".
Ewa Kopacz zaznaczyła, że na zmianę listy potrzeba przynajmniej dwa miesiące. - Mimo różnych wątpliwości trzeba jednak wziąć pod uwagę, że znalazły się na niej także leki, które od dawna były wyczekiwane - powiedziała Kopacz. Minister zdrowia broni Bolesława Piechy, byłego wiceministra zdrowia, który jest odpowiedzialny za listę. - Daleka jestem od posądzania wiceministra Piechy, że uległ lobbystom - stwierdziła Kopacz. Dziś o godz. 17.30 spotka się z byłym wiceministrem. - Chce wyjaśnić zamieszanie wokół listy i porozmawiać o współpracy z komisją zdrowia, której Bolesław Piecha przewodniczy - wyjaśniła.
Lista leków refundowanych, uchwalona dzień przed dymisją rządu, budzi spore kontrowersje. Reporterzy Faktów TVN odkryli jaką, być może szczególną rolę przy jej układaniu odegrał były już wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Minister miał się potajemnie spotykać z przedstawicielem koncernu farmaceutycznego, produkującego lek, który został wpisany na listę w ostatnim momencie.
Chodzi o Iwabradynę - nowy lek na nadciśnienie. Wpisanie preparatu na listę leków refundowanych budzi wątpliwości, ponieważ lek na listę trafił w ostatniej chwili. Do tej pory rzadko stosowany, a do tego drogi. W poniedziałek media ujawniły, że jedną z ostatnich decyzji Zyty Gilowskiej na stanowisku ministra finansów było podpisanie nowej listy leków refundowanych. - Jeszcze jako szefowa sejmowej komisji zdrowia apelowałam, żeby tego nie robiła - powiedziała w TVN24 Kopacz. - Firma prezentująca lek od początku budziła wątpliwości. Chodziły też plotki, że liczba chorych została celowo zaniżona i rzeczywisty koszt refundowania tego leku może nadszarpnąć budżet - dodała.
Nowa minister zdziwiła się, gdy odkryła, że w środkach z budżetu przeznaczonych na zdrowie nie uwzględniono szczepionek przeciwko meningokokom mogącym powodować m.in. sepsę. Zapewniła, że szczepionki będą. - Nie mam na razie pieniędzy na nie, ale je znajdę - powiedziała Kopacz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24