Komisja Wenecka przyjęła w piątek z poprawkami opinię na temat polskiej ustawy o policji. Choć jej pełna treść nie jest jeszcze znana, w co najmniej kilku punktach opinia jest krytyczna dla Polski.
Nieoficjalnie wiadomo, że dokument liczy ok. 30 stron i w dużej części dotyczy artykułów 19 i 20 ustawy, czyli o dostępie do danych. KW ogłosiła, że pełny tekst opinii zostanie opublikowany w poniedziałek, 13 czerwca.
W opinii uwzględniono poprawki wypracowane podczas wstępnego spotkania polskiej delegacji z przedstawicielami Komisji Weneckiej.
Mimo to ostateczna opinia jest w co najmniej kilku punktach krytyczna dla Polski.
Bezpieczeństwo a prawa obywateli
- Musieliśmy znaleźć kompromis pomiędzy bezpieczeństwem obywateli oraz tym, by policja i służby nie wkraczały zbyt daleko w ich prywatność. Staraliśmy się to wyważyć - tłumaczył w rozmowie z reporterem TVN24 Ben Vermeulen, sprawozdawca Komisji Weneckiej i jeden z autorów opinii.
- Polski rząd położył bardzo duży nacisk na aspekt bezpieczeństwa, podczas gdy Komisja Wenecka zwróciła większą uwagę na prawo obywatela do wolności - podkreślił.
Co zaleca Komisja?
W opinii Komisja zarekomendowała wprowadzenie dodatkowej kontroli uprawnień do prowadzenia inwigilacji przez policję i inne instytucje czuwające nad praworządnością w Polsce. "Wiele krajów staje w obliczu prawdziwych zagrożeń ze strony terroryzmu i przestępczości zorganizowanej" - stwierdziła Komisja w komunikacie. Podkreśliła, że według Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poszczególne kraje mają "margines w decydowaniu, jak osiągnąć równowagę między bezpieczeństwem i wolnością". Według tej opinii "nie tylko Polska została skrytykowana za to, jak równowagę tę osiągnięto". Komisja Wenecka odnotowała, że poprawki do ustawy o policji wprowadzone na początku roku przyjęto po rekomendacjach z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w 2014 r., "co było pozytywne" - podkreślono. Komisja uznała jednak, że proceduralna ochrona i warunki wyznaczone w ustawie o policji, dotyczące prowadzenia tajnej inwigilacji, "są wciąż niewystarczające, by zapobiegać nadużyciom i nieusprawiedliwionej ingerencji w prywatność jednostek". Opinia Komisji - podkreślono w komunikacie - koncentruje się na dwóch zapisach z art. 19 ustawy, regulujących stosowanie klasycznych metod inwigilacji, takich jak podsłuch. Ponadto odnosi się do gromadzenia danych teleinformatycznych, a więc dotyczących komunikacji w internecie, począwszy od odwiedzanych stron internetowych po lokalizacje wykorzystywania telefonów komórkowych. Komisja uważa, że niektóre rodzaje tych danych teleinformatycznych są tak wrażliwe, że ich otrzymanie powinno wymagać zgody sądu, przez analogię z klasyczną inwigilacją. Według Komisji w przypadku mniej wrażliwych danych teleinformatycznych zgoda sądu nie musi być konieczna, ale prawo powinno uporządkować system nadzoru nad monitorowaniem specjalnych danych przez "niezależne ciało". Uznano, że istniejący obecnie system generalnego składania raportów w sądzie co pół roku jest nieskuteczny.
"Tak naprawdę nie była to opinia o Polsce"
Nowy przedstawiciel Polski w Komisji Weneckiej profesor Mariusz Muszyński powiedział dziennikarzom, że "tak naprawdę nie była to opinia o Polsce". - To opinia tak naprawdę o problemach państw europejskich oraz metodach i granicach walki z terroryzmem. To jest bardzo poważny problem - stwierdził. - Myślę, że na przykładzie Polski będzie można teraz zmieniać ustawodawstwa różnych państw. Tak akurat się zdarzyło, że to jest przykład Polski, ale to nie jest opinia o Polsce - powtórzył. Pytany, czy opinia jest pozytywna czy negatywna, Muszyński ocenił, że dokumentu nie należy rozpatrywać w takich kategoriach. - To trzeba rozpatrywać w kategoriach badawczych: gdzie jest granica ingerencji w prawo do prywatności. I co jest ważniejsze: prawo do prywatności czy prawo do bezpieczeństwa. Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi - uznał. Inaczej odpowiada się na to w Stanach Zjednoczonych, a inaczej w Europie - wskazał.
Dokument "nie jest wiążący", ale zostanie poddany analizie
Według nieoficjalnych informacji, w projekcie opinii - który liczył 33 strony i 133 punkty - znajdowało się zdanie o "ogólnej słabości systemu nadzoru nad służbami specjalnymi" oraz rekomendacja powołania w tym celu nowego, niezależnego organu. Polska przekazała Komisji swe stanowisko co do projektu opinii, w którym zaproponowała poprawki.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział, że "Komisja Wenecka uwzględniła ponad 20 uwag zgłoszonych do opinii przez Polskę, dostrzegła, że nowelizacja ustawy o policji była potrzebna ze względu na konieczność wykonania wyroku TK"
- Z wielu uwag Komisja Wenecka po rozmowach się wycofała. Skupiono się na intensywności nadzoru nad działaniami poszczególnych służb, sugerując powołanie kolejnej, odpowiedzialnej za tę kwestię instytucji. Komisja Wenecka, po rozmowach i zapoznaniu się ze wszystkimi materiałami, nie kwestionuje już m.in.: definicji czynności operacyjnych, jak również rozwiązań dotyczących zbierania metadanych - dodał Bochenek. - Opinia Komisji Weneckiej, która nie jest dokumentem wiążącym, będzie teraz podlegała analizie - podkreślił Bochenek.
Wiceszef MSWiA: nie zgadzam się z opinią
O tym, że opinia zostanie przeanalizowana mówił także w piątek wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński.
- To jest kwestia ocenna. Tak się wydaje tym osobom, które formułowały tę opinię, ja tej opinii nie podzielam - zastrzegł. - Nie znamy jeszcze pełnego tekstu opinii Komisji Weneckiej, znamy ją w zasadzie z przekazów, przeanalizujemy tę opinię, ale nie zgadzam się z tym, co wynika nawet z takiego przekazu ogólnego, który wyłania się z tej opinii - powiedział Zieliński dziennikarzom w Sejmie. Mówił, że polski rząd jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo, dlatego musi dać służbom narzędzia do zapewnienia tego bezpieczeństwa. - Polacy powierzyli nam w wyborach odpowiedzialność za państwo i bezpieczeństwo, które jest jednym z najważniejszych potrzeb każdego człowieka. Komisja Wenecka swoimi opiniami, swoją filozofią, swoim pouczaniem Polski tego bezpieczeństwa nikomu nie zapewni - ocenił wiceminister. - Odróżniajmy wagę zagadnień. Polska jest państwem suwerennym, jest podmiotem na arenie międzynarodowej i europejskiej, a nie popychadłem, które każdy może sobie ustawiać w kącie, gdzie chce. Tak może było za rządów PO-PSL, ale za rządów PiS tak nie będzie, bo wyborcy powierzyli nam odpowiedzialność za sprawy publiczne, za bezpieczeństwo, za Polskę - powiedział Zieliński. Wiceminister SWiA podkreślił też, że rząd będzie rozwiązywał polskie sprawy tak, jak to wynika "z naszego rozeznania sytuacji". - A to, że ktoś powie, że komuś się dana ustawa nie podoba, to nie jest powód, żeby ją zmieniać - zaznaczył Zieliński.
"Bardziej powściągliwie" niż w przypadku TK
Wiceszef MSZ Aleksander Stępkowski, który jest szefem polskiej delegacji w Wenecji ocenił, że projekt opinii Komisji był bardziej "powściągliwy" od jej opinii w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Przed piątkowym posiedzeniem Stępkowski powiedział dziennikarzom, że dokument zawierał ocenę ustawy i rekomendacje.
- Komisja dostrzega, że ustawa implementuje wyrok TK. Rekomendacje Komisji nie zawsze idą w tym samym kierunku, w którym idą rekomendacje TK - dodał. Podkreślił, że dlatego "nie wszystkie spośród rekomendacji będziemy skłonni uwzględnić".
- Komisja Wenecka dostrzega kilka punktów ustawy, w których uznaje za stosowne upomnienie się o pewne zmiany, natomiast co do zasady nie przeprowadziła krytyki ustawy - oświadczył wiceszef MSZ.
- Można mówić o dalece bardziej powściągliwej postawie tego składu ekspertów Komisji niźli tego, który wypowiadał się na temat ustawy o Trybunale Konstytucyjnym - powiedział Stępkowski.
"Oczekiwania Komisji są lekko oderwane od realiów"
W lutym delegacja Komisji Weneckiej była w Warszawie na zaproszenie MSZ, przygotowując opinię o nowelizacji ustawy o TK z grudnia 2015 r. autorstwa PiS.
W marcowej opinii Komisja oceniła, że "osłabianie efektywności Trybunału podważy demokrację, prawa człowieka i rządy prawa" w Polsce. Komisja, której opinia nie jest wiążąca, zaapelowała m.in. do rządu o opublikowanie orzeczenia TK z 9 marca, w którym uznał on, że nowela jest niekonstytucyjna. Rząd nie uznaje wyroku, bo nie zapadł on według zasad grudniowej noweli. W piątek członkowie Komisji zostaną poinformowani o rozwoju wydarzeń ws. TK.
Z kolei w kwietniu eksperci Komisji przebywali w Polsce w sprawie noweli ustawy o policji i innych ustaw. Spotkali się z przedstawicielami rządu, parlamentu, sądów, RPO, korporacji prawniczych i organizacji pozarządowych. Po wizycie przygotowali 33-stronicowy projekt opinii.
- Oczekiwania Komisji są lekko oderwane od realiów - ocenia pragnący zachować anonimowość przedstawiciel polskiego rządu, z którym rozmawiała PAP. Przykładem może być rekomendacja, by Polska powołała niezależny organ do nadzoru nad czynnościami operacyjnymi służb specjalnych i zbieraniem przez nie danych telekomunikacyjnych. - Ta koncepcja jest w kontraście z wyrokiem TK, który wskazał na rolę sądów - ocenił rozmówca PAP.
W 9-stronicowym stanowisku Polski dla Komisji - do którego dotarła PAP - napisano, że zaskakujące jest, iż Komisja wobec stwierdzenia "ogólnej słabości systemu kontroli nad służbami" nie przedstawiła propozycji wzmacniających efektywność kontroli sądowej nad działaniami operacyjnymi służb, a wzywa do utworzenia nowego organu o nieokreślonej strukturze. Polska stawia też pytanie, czy takie rozwiązanie działa efektywnie w innych państwach Rady Europy.
W stanowisku podkreślono, że kontrola operacyjna była stosowana w Polsce tylko wtedy, gdy inne środki okazały się niewystarczające i jest używana tylko przy najbardziej niebezpiecznych przestępstwach. Dodano, że w 2015 r. kontrolę taką zastosowano wobec 3,7 proc. przestępstw, wobec których jest ona możliwa na podstawie ustawy o policji.
Kontrowersyjna nowelizacja
Przygotowana przez posłów PiS nowela kilkunastu ustaw regulujących zasady inwigilacji była wykonaniem wyroku TK z lipca 2014 r. TK uznał wtedy za niekonstytucyjne część zasad pobierania przez służby specjalne danych telekomunikacyjnych, internetowych i pocztowych oraz prowadzenia kontroli operacyjnej.
Nowelizację Sejm uchwalił 15 stycznia, przy sprzeciwie całej opozycji. Senat przyjął ją bez poprawek 29 stycznia. Prezydent podpisał ją 3 lutego.
Najwięcej kontrowersji wywołała sprawa pozyskiwania przez służby danych telekomunikacyjnych. Wcześniej po te dane do operatorów i firm internetowych służby występowały "na potrzeby prowadzonych postępowań" pisemnie - i taką drogą je dostawały.
Nowela wprowadziła dostęp on line - przez tzw. bezpieczne połączenie internetowe. Po te dane służby mogą sięgać nie tylko na potrzeby postępowań, ale także w celu "zapobiegania lub wykrywania przestępstw", "ratowania życia lub zdrowia ludzkiego bądź wsparcia działań poszukiwawczych" czy "realizacji zadań ustawowych". Na pozyskanie treści np. maila czy czatu nadal potrzebna jest uprzednia zgoda sądu.
Nowelę krytykowały: opozycja, a także RPO Adam Bodnar, GIODO, Krajowa Rada Sądownictwa, Rada ds. Cyfryzacji, Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych oraz organizacje pozarządowe. Zastępca koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik mówił, że obawy są płonne, bo nowela ogranicza uprawnienia służb, a nie wolność w internecie. Podkreślał, że nowela wprowadza sądową kontrolę następczą pobierania wszelkich danych oraz niszczenie danych zbędnych, a po dane internetowe wiele razy sięgano pod rządami koalicji PO-PSL.
RPO zaskarżył nowelę do TK. Zarzuty dotyczą braku granic czasowych lub nieproporcjonalnie długiego czasu trwania kontroli operacyjnej; ograniczenia tajemnicy zawodowej; nieograniczonego pobierania danych internetowych, telekomunikacyjnych i pocztowych; braku "realnej kontroli" pobierania tych danych oraz braku powiadamiania jednostki o tym, że jej dane były sprawdzane lub pobierane.
Autor: ts,kg/kk,rzw / Źródło: PAP, TVN24