Minister Mariusz Błaszczak powoła komisarzy wyborczych, jeżeli w terminie nie zdąży tego zrobić Państwowa Komisja Wyborcza. Na wniosek ministra spraw wewnętrznych ma być również mianowany szef Krajowego Biura Wyborczego.
To dwie z kilku istotnych zmian wobec wcześniej uchwalanych zmian, jakie przyjęła sejmowa komisja nadzwyczajna między drugim a trzecim czytaniem poselskiego projektu kodeksu wyborczego.
Komisarze i szef Krajowego Biura Wyborczego z inicjatywy szefa MSW
Według najnowszej wersji projektu komisarzy wyborczych ma być stu, anie jak wcześniej proponowali posłowie wnioskodawcy z PiS - ponad trzystu. Obecnie jest ich 51.
Komisarze wyborczy są to państwowi urzędnicy czuwający nad prawidłowością przebiegu wyborów w terenie. Ma ich powoływać Państwowa Komisja Wyborcza na wniosek ministra spraw wewnętrznych. Obecnie powołuje ich PKW na wniosek ministra sprawiedliwości.
Obecnie komisarzy wyborczych powołuje się spośród sędziów nie starszych niż 70-letnich. Po zmianach kluczowymi wymaganiami wobec komisarzy wyborczych ma być wykształcenie prawnicze oraz brak przynależności do partii politycznych.
Jeżeli Państwowa Komisja Wyborcza nie powoła komisarzy wyborczych w ciągu 60 dni od wejścia w życie ustawy, ma uczynić to jednoosobowo minister spraw wewnętrznych.
Minister spraw wewnętrznych ma być również wnioskodawcą przy powoływaniu szefa Krajowego Biura Wyborczego. Jest to instytucja działająca przy Państwowej Komisji Wyborczej odpowiadająca za organizację wyborów w Polsce. Obecnie szefa KBW powołuje samodzielnie Państwowa Komisja Wyborcza. Po zmianach szefa KBW ma również powoływać Państwowa Komisja Wyborcza, ale możliwości jej samodzielnego wyboru zostaną ograniczone do trzech kandydatów zgłoszonych przez szefa MSW. Zanim minister przedstawi Państwowej Komisji Wyborczej swoich kandydatów na szefa biura nadzorującego wybory, ma zasięgnąć opinii szefów kancelarii: Sejmu, Senatu i prezydenta.
W sprawie powoływania komisarzy wyborczych i szefa Krajowego Biura Wyborczego doszło w czasie obrad komisji nadzwyczajnej do sporu między opozycją a rządzącym Prawem i Sprawiedliwością. Opozycja zarzucała PiS, że zamierza ingerować w wybory i pozbawić organy wyborcze niezależności. Posłowie ugrupowania rządzącego odpierali te zarzuty twierdząc, że przecież zmiany do wcześniej uchwalonych zmian zmierzają do tego, aby Państwowa Komisja Wyborcza powoływała i komisarzy, i szefa PKW.
Okręgi i sposób liczenia głosów - mniej wyborów większościowych
Kolejna zmiana do wcześniej uchwalanych zmian dotyczy większościowego systemu liczenia głosów w jednomandatowych okręgach wyborczych. Obecnie system większościowy (mandat zdobywa ten, kto po prostu zdobył najwięcej głosów, bez żadnych przeliczników) obowiązuje we wszystkich gminach oprócz miast na prawach powiatu. Na obecną chwilę, przed trzecim czytaniem w Sejmie, system większościowy i jednomandatowe okręgi mają obowiązywać tylko w gminach liczących do dwudziestu tysięcy mieszkańców. W gminach większych (i w miastach na prawach powiatu) mają obowiązywać zasady proporcjonalności z pięcioprocentowym progiem.
System proporcjonalny z progiem oznacza, że w podziale mandatów w wielomandatowych okręgach uczestniczą tylko te komitety, które dostały więcej niż pięć procent głosów. Przydziela się im mandaty w zależności od odsetka zdobytych głosów wyrażonego w procentach, zdobytych przez wszystkich kandydatów danej partii w okręgu. Dopiero po dokonaniu tego przeliczenia, do rad wchodzą ci kandydaci, którzy fizycznie zdobyli najwięcej głosów. Jeżeli np. partia Y, po przeliczeniu procentów, zdobywa w okręgu trzy mandaty, wchodzi do rady trzech kandydatów tej partii, którzy zdobyli najwięcej głosów.
Zmiana do zmiany przyjęta przez komisję zwiększa liczbę gmin, w których będą obowiązywać wybory proporcjonalne, a zmniejsza zakres obowiązywania głosowań większościowych. Nie zmienia się natomiast (i nie było nawet takich prób wśród posłów PiS) zasada, że wybory proporcjonalne z progiem obowiązują do rad powiatów i sejmików województw.
Prawo i Sprawiedliwość wycofało się natomiast z pomysłu, aby zmniejszyć okręgi wyborcze i zmienić liczbę radnych z nich wybieranych - tam gdzie obowiązują wybory proporcjonalne. Okręgi mają pozostać w dotychczasowych granicach, a ewentualne korekty ich granic pozostaną w kompetencjach samorządów.
Pięcioletnie kadencje i szczegóły o kartach wyborczych
Kolejna zmiana, wprowadzona między drugim a trzecim czytaniem, wydłuża kadencje samorządów. Jeżeli stanie się obowiązującym prawem, rady gmin, miast, powiatów i sejmiki wojewódzkie będą wybierane raz na pięć lat, a nie jak obecnie raz na cztery lata.
Bez zmian wobec zmian pozostały natomiast kontrowersyjne propozycje przepisów dotyczących definicji znaku "x" oraz wpływu dopisków i innych znaków na ważność głosu. Jeżeli więc Sejm ostatecznie uchwali nowy kodeks wyborczy, to znak "x" (czyli krzyżyk stawiany przez wyborcę na karcie do głosowania) będzie musiał składać się z co najmniej dwóch linii przecinających się w obrębie kratki. Dopiski zaś i inne znaki poczynione przez wyborcę na karcie do głosowania poza kratką, jak również wkraczające w obręb kratek, mają nie mieć wpływu na ważność głosu.
Ta druga zmiana budzi krytykę nie tylko opozycji. Przeciwna jej jest chociażby Państwowa Komisja Wyborcza. Obecnie bowiem dopiski i inne znaki na karcie nie wpływają na ważność głosu, o ile nie znajdują się w kratkach. Inaczej głos jest nieważny. Bezwzględny wymóg czystych wszystkich kratek poza tą, w której wyborca oddał głos, jest zdaniem ekspertów kluczowym zabezpieczeniem przed sfałszowaniem głosu. Bo jeżeli "inne znaki" mogą być w kratkach i głos pozostaje ważny, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby niepowołana osoba zamazała głos wyborcy i dostawiła krzyżyk w innej kratce.
Zwolennicy zmiany przepisu z PiS twierdzą jednak, że obecne przepisy też nie stanowią zabezpieczenia przed fałszerstwem, bo niepowołana ręka może dostawić w obrębie innej kratki nawet kropkę i głos staje się w ten sposób nieważny.
Posłowie z komisji nadzwyczajnej utrzymali również pomysł likwidacji głosowania korespondencyjnego. Znieśli go, bo jak argumentują, ten sposób głosowania rodzi pole do nadużyć. Co ciekawe, ta decyzja posłów PiS pozostaje w sprzeczności z rekomendacjami dla polskiego systemu wyborczego sformułowanymi przez Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. OBWE zaleca Polsce rozszerzenie możliwości głosowania korespondencyjnego zamiast głosowania przez pełnomocnika. Posłowie PiS nie tylko nie rozszerzyli, a proponują zlikwidowanie głosowania za pośrednictwem poczty, a chcą poszerzyć możliwości głosowania przez pełnomocnika.
Do głosowania w Sejmie nad ostateczną wersją kodeksu wyborczego ma odbyć się jeszcze w czwartek 14 grudnia wieczorem.
Autor: jp\mtom / Źródło: tvn24.pl