- Jeżeli jest taka sugestia ze strony Edmunda Klicha to znaczy, że rzeczywiście to postępowanie powinno być bardziej intensywne i otwarte - w ten sposób marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna skomentował list szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych do przewodniczącej MAK Tatiany Anodiny, w którym skarży się on na trudności w dostępie do akt śledztwa.
Klich, jako przedstawiciel Polski akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym w Moskwie (MAK) powinien mieć dostęp do wszystkich materiałów, które posiadają Rosjanie. Okazuje się jednak, że istnieje problem z szybkością przekazywania dokumentów ze śledztwa, co uniemożliwia pracę polskim śledczym.
Współpraca nie tak dobra
Szef polskiej komisji w tej sprawie interweniował u Anodiny. Nie wiadomo jednak, czy Klich list wysłał list tylko w swoim imieniu, czy całego rządu. Nie wiadomo także, czy otrzymał na niego odpowiedź. - Zaczęły się schody. Rosjanie nie chcą udostępniać materiałów - cytuje Klicha "GW".
Polska prokuratura sprawy tej komentować nie chce. Natomiast marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna powiedział w poniedziałek, że "jeżeli jest taka sugestia ze strony Edmunda Klicha to znaczy, że rzeczywiście to postępowanie powinno być bardziej intensywne i otwarte".
Schetyna dodał, że czeka na środowe spotkanie prowadzących śledztwo w tej sprawie Andrzeja Seremeta i prokuratorów przed sejmową komisją sprawiedliwości. – Tam na pewno dowiemy się nowych rzeczy i będziemy mogli ocenić, jaki jest stan prowadzonego śledztwa.
Jak zauważa Joanna Komolka, reporterka TVN24 zajmująca się sprawą katastrofy, wiele wskazuje na to, że polsko-rosyjska współpraca nie układa tak dobrze, jak na początku. Jej zdaniem interwencja Klicha u szefowej MAK to pierwsze tak ostre działanie ze strony Polski skierowane do Rosji.
Wnioski bez odpowiedzi
Pod koniec ubiegłego tygodnia na konferencji prasowej prokurator generalny Andrzej Seremet mówił, że polscy śledczy wciąż czekają na informacje od prokuratury rosyjskiej dotyczące porozumienia w sprawie szybszego przekazywania dokumentów. - Do tej pory odzewu nie ma i jest to kwestia, która napawa mnie lekkim niepokojem – mówił 27 lipca Seremet. Później zapewniał, że strona rosyjska obiecała, że materiały będą przekazywane szybciej z pominięciem drogi dyplomatycznej.
Strona polska skierowała do rosyjskich śledczych sześć wniosków o pomoc prawną, m.in. o przesłuchanie wskazanych świadków i przekazanie dokumentów, a także o "czasowe wydanie czarnych skrzynek jako niezbędnych dowodów w postępowaniu karnym". Na początku lipca w "Kropce nad i" w TVN24 Seremet powiedział, że została wykonana tylko część jednego z wniosków.
Bez odpowiedzi pozostają pytania m.in. o rosyjskie procedury dot. lądowania samolotu państwowego, kto mógł zamknąć lotnisko w Smoleńsku z powodu mgły, czy niezamknięcie lotniska było decyzją polityczną oraz oraz jaki był stan techniczny urządzeń lotniska w dniu katastrofy, a także czy kontrolerzy lotu konsultowali z kimś swoje decyzje dotyczące komunikacji z załogą Tu-154.
Prokurator generalny w środę spotka się z komisją sprawiedliwości w sprawie katastrofy. Na specjalne posiedzenie komisji, poza Seremetem, zostali zaproszeni naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski oraz prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem.
Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24