Socjaldemokracja Polska chciała, by w wyborach do europarlamentu z list wyborczych partii startowała Kasia Klich - dowiedział się "Dziennik". Piosenkarka odmówiła, bo nie chciała "kandydować jedynie ze względu na nazwisko". Artystka nie wyklucza jednak w przyszłości mariażu z polityką.
Z propozycją by wpisać Klich na listy SdPl w eurowyborach wyszedł sam szef partii Wojciech Filemonowicz. Jak zapewnia nie jest to tylko medialny wyskok, bo według niego możliwa jest "długofalowa współpraca Klich z SDPl w zakresie kultury".
W partii jak na estradzie
Współpraca na razie jednak nie zostanie zawiązana, bo piosenkarka powiedziała "nie". - Nie chcę znaleźć się na liście kandydatów do Parlamentu Europejskiego ze względu na nazwisko i zajmować miejsce ludziom, którzy od dawna na to pracują. Zdaje sobie sprawę, że ugrupowaniom politycznym zależy na nazwiskach, które obiły się o uszy, jednak robienie PR partii niekoniecznie korzystnie odbija się na tym, kto daje twarz - tłumaczy Klich swoją decyzję w rozmowie z "Dziennikiem".
poza tym, jak deklaruje w rozmowie z gazetą, bliżej jej do PO. - Głosowałam na Donalda Tuska i nie zamieniam do na "lepszy model" - deklaruje.
Złożenie propozycji Klich nie było pierwszym zwróceniem się SdPl w stronę estrady. Partia miejsce na swoich listach zaproponowała też Maryli Rodowicz, ale ta również odmówiła.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: EAST NEWS