Obrażenia głowy i kończyn, kilkaset osób, którym służby medyczne musiały udzielać pomocy i 35 poszkodowanych w warszawskich szpitalach - bilans bitwy, jaka rozegrała się przed warszawskimi Kupieckimi Domami Towarowymi. - Wśród osób rannych nie ma dzieci zapewnia Marek Niemirski, mazowiecki koordynator pogotowia ratunkowego.
- Stan na godzinę 15 jest taki: do stołecznych szpitali zostało przewiezionych 30 osób z różnymi obrażeniami. Najczęściej były to urazy głowy i kończyn, skaleczenia. Przed południem mieliśmy natomiast wiele zasłabnięć i omdleń. Pomagaliśmy tym osobom na miejscu. Wśród rannych nie ma jednak na szczęście dzieci i ludzi w podeszłym wieku - relacjonował na antenie TVN24 Niemirski. W sumie pogotowie pomogło kilkuset osobom.
Kilkaset osób opatrzonych na miejscu
Przed Kupieckimi domami Towarowymi, gdzie jest już spokojnie, w gotowości były cztery zespoły medyczne. - W każdej chwili mogliśmy wezwać następne do pomocy - zaznaczał mazowiecki koordynator pogotowia.
Już raz ten scenariusz się sprawdził - w chwili największych zamieszek pod warszawską halą KDT, pomocy rannym udzielało aż sześć zespołów. W sumie opatrzonych zostało aż kilkaset osób. Niemirski zapewnił jednak, że "siły i środki cały czas były współmierne" do tego co działo się przed KDT.
Wiadomo, że wśród poszkodowanych jest 18 funkcjonariuszy, czterech pracowników ochrony oraz dwoje strażników miejskich (w sumie do szpitali trafiło 35 osób - red.). Policja zatrzymała jak dotąd piętnaście osób, które przed halą KDT rzucały kamieniami w kierunku policjantów.
ŁOs//mat/k
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24