Jeden z dziennikarzy, którzy ujawnili "aferę sopocką", bardzo dobrze znał się z biznesmenem, który oskarżył prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego o korupcję. - Te fakty podważają bezstronność dziennikarza - ocenił Karnowski. To kolejna odsłona procesu o ochronę dóbr osobistych, który prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu wytoczył biznesmen Sławomir Julke.
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" - Piotr Kubiak i Piotr Nisztor zeznawali w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w procesie o ochronę dóbr osobistych, który prezydentowi Sopotu Jackowi Karnowskiemu wytoczył biznesmen Sławomir Julke.
Redakcja "Rzeczpospolitej" powinna wyjaśnić tę sprawę, bo fakty ujawnione przed sądem podważają bezstronność Kubiaka jako autora tekstów o aferze sopockiej. O jego stronniczości świadczy nie tylko przelew od Julkego, ale też fakt zażyłości z biznesmenem Jacek Karnowski
Znajomość dziennikarza z biznesmenem mogła wpłynąć na bezstronność informacji, dlatego potwierdzaliśmy ją także w innych źródłach. Fakt przelewu jest sprawą poboczną. To nie była duża kwota, jej przekazanie na określony cel świadczy o tym, że Kubiak i Julke pozostawali w zażyłych stosunkach, ale dziennikarz w żaden sposób nie był zależny od biznesmena Paweł Lisicki, "Rzeczpospolita"
Czy nagranie było prawdziwe?
Chodzi o tzw. aferę sopocką. "Rzeczpospolita" w lipcu 2008 r. ujawniła nagranie rozmowy, która ma być dowodem na to, że prezydent Sopotu złożył korupcyjną propozycję biznesmenowi Sławomirowi Julke. Nagranie, które rozpoczęło śledztwo, dostarczył prokuraturze sam Julke. Zeznał on, że w marcu 2008 roku Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Karnowski - który nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów - twierdzi jednak, że nagranie było spreparowane przez biznesmena.
Dziennikarz znał biznesmena
Dziennikarze "Rzeczpospolitej" powołując się na tajemnicę dziennikarską i śledztwa dziennikarskiego, odmówili odpowiedzi na pytania dotyczące m.in. tego, czy Julke przekazał im nagranie rozmowy oraz skąd mieli nagranie. Odmówili też odpowiedzi na pytanie o to, kto w gazecie wybrał odpowiedni fragment nagrania do publikacji.
Kubiak przyznał jednak przed sądem, że "zna Sławomira Julke od wielu lat, podobnie jak i Karnowskiego". Przyznał też, że na jego konto wpłynęło od Julke 5 tys. zł. Kubiak miał za tę kwotę kupić mu używane głośniki. Przed sądem powiedział, że głośniki nie zostały kupione, a pieniądze następnego dnia Kubiak zwrócił bizmesmenowi. Dziennikarz podkreślił, że pieniądze były przelane na jego konto w okresie, kiedy nie pisał jeszcze na temat afery sopockiej.
Ta zażyłość wydaje się podejrzana prezydentowi Jackowi Karnowskiemu. - Redakcja "Rzeczpospolitej" powinna wyjaśnić tę sprawę, bo fakty ujawnione przed sądem podważają bezstronność Kubiaka jako autora tekstów o aferze sopockiej. O jego stronniczości świadczy nie tylko przelew od Julkego, ale też fakt zażyłości z biznesmenem – komentuje w "Presserwisie" Jacek Karnowski.
"Był bezstronny"
Zdaniem redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Pawła Lisickiego, sugerując nieczysty układ w działalności dziennikarskiej, Karnowski chce się wybronić ze stawianych mu zarzutów. – Znajomość dziennikarza z biznesmenem mogła wpłynąć na bezstronność informacji, dlatego potwierdzaliśmy ją także w innych źródłach. Fakt przelewu jest sprawą poboczną. To nie była duża kwota, jej przekazanie na określony cel świadczy o tym, że Kubiak i Julke pozostawali w zażyłych stosunkach, ale dziennikarz w żaden sposób nie był zależny od biznesmena – tłumaczy Lisicki "Presserwisowi".
Poważne zarzuty
Julke wytoczył proces o ochronę dóbr osobistych Karnowskiemu, ponieważ w jego ocenie prezydent Sopotu w kwietniu 2008 r. podczas konferencji prasowej przekazał dziennikarzom "nieprawdziwe, kłamliwe" informacje o tym, że spreparował on dowody w tzw. aferze sopockiej oraz w nielegalny sposób kupił dom towarowy w centrum Sopotu i dopuścił się szeregu nielegalnych transakcji biznesowych.
Biznesmen dostarczył śledczym tylko kopię nagrania. Jak powiedział, dyktafon, na którym znajdował się oryginał nagrania, został zniszczony. Julke żąda od Karnowskiego przeprosin i 10 tys. zł na rzecz jednego z pomorskich hospicjów. Kolejna rozprawa w tym procesie ma się odbyć pod koniec kwietnia. Pod koniec stycznia ub. r. prokuratura przedstawiła Karnowskiemu osiem zarzutów, w tym siedem o charakterze korupcyjnym.
Nawet 10 lat
Zdaniem śledczych miał on m.in. przyjąć korzyści majątkowe wartości ponad 70 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego, oraz o wartości 2 tys. zł od innego miejscowego przedsiębiorcy. Oprócz przyjmowania łapówek prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od miejscowego biznesmena, Sławomira Julke, łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Prezydent Sopotu zaprzecza wszystkim zarzutom.
Źródło: "Presserwis", PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24\Archiwum