- Głupie donosy dużo kosztują podatników - tak umorzenie śledztwa w sprawie sopockiego "Centrum Haffnera" skomentował prezydent miasta Jacek Karnowski. Śledczy badali także jego odpowiedzialność przy ewentualnych nieprawidłowościach. Śledztwo jednak umorzyli, bo nie dopatrzyli się znamion przestępstwa.
Decyzja o umorzeniu śledztwa zapadła w gdańskiej prokuraturze apelacyjnej 30 listopada. Jak wyjaśniał rzecznik prasowy prokuratury Krzysztof Trynka, "stwierdzono pewne nieprawidłowości, które wiązały się ze sprawą dokumentacji, ale nie powodowały one powstania szkody".
Karnowski: Donosy kosztują
Sprawa związana jest z kontrolą, jaką w 2008 roku prowadziło w sopockim magistracie CBA. Funkcjonariusze Biura sprawdzali m.in., czy doszło do nieprawidłowości w przystąpieniu przez miasto Sopot do spółki "Centrum Haffnera" oraz realizacji prowadzonej przez spółkę inwestycji "Centrum Haffnera".
Podczas kontroli CBA dopatrzyło się uchybień w postępowaniu władz Sopotu i zawiadomiło o sprawie prokuraturę, która wszczęła śledztwo.
Sam prezydent decyzję prokuratorów ws. "Centrum" komentuje krótko. - Pokazuje to, że głupie donosy dużo kosztują podatników - ocenił Karnowski podczas czwartkowej konferencji prasowej. A umorzone właśnie śledztwo jego zdaniem zostało wszczęte głównie po donosach sopockiego Prawa i Sprawiedliwości.
Jeden kłopot mniej
Sprawa "Centrum Haffnera" była jednym z dwóch śledztw dotyczących władz Sopotu, w tym prezydenta Karnowskiego. Od lipca ub.r. prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące działań natury korupcyjnej podejmowanych - wg śledczych - przez prezydenta miasta. W ramach tego postępowania pod koniec stycznia tego roku Karnowskiemu przedstawiono osiem zarzutów, w tym siedem natury korupcyjnej.
Zdaniem śledczych miał on przyjąć korzyści majątkowe w wysokości ponad 70 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie trzy auta, serwisować je za darmo oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
Kolejną łapówkę - zdaniem prokuratury w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł - Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy, Mariana D.
Oprócz przyjmowania łapówek prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od miejscowego biznesmena, Sławomira Julke, łapówki w postaci dwóch mieszkań. Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24