Jarosław Kaczyński nie chce przepraszać Ludwika Dorna za sugerowanie, że ten zalega z alimentami. Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział w TVN24, że lider jego partii złoży apelację od wyroku sądu, który takie przeprosiny nakazał. 'Chciał procesu i go przegrał" - komentuje Dorn.
Warszawski Sąd Okręgowy uznał w czwartek, że Jarosław Kaczyński wiedział o płaceniu przez Dorna alimentów. I dlatego prezes PiS musi teraz przeprosić byłego marszałka, zapłacić mu symboliczną złotówkę oraz wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny. Sędzia Halina Plasota w ustnym uzasadnieniu wyroku przyznała, że zasądzona kara "leży w zasięgu finansowym pozwanego, a rekompensuje poczucie krzywdy Dorna".
Dorn się cieszy
Przed wystosowaniem pozwu mój adwokat zaproponował panu Kaczyńskiemu załatwienie sprawy w drodze ugody. Pan Kaczyński wszystkie te propozycje odrzucił; chciał procesu i go przegrał. Ludwik Dorn
Po południu Ludwik Dorn przyznał na swoim blogu na Onecie, że wyrok go satysfakcjonuje i kończy zły dla niego czas. Zaznaczył też, że zrobił "dosłownie wszystko, by do procesu nie doszło".
- Najpierw, tuż po wypowiedzi pana Kaczyńskiego, poprosiłem marszałka Putrę, mego kolegę, a bliskiego współpracownika pana Kaczyńskiego, by przekazał mu, że nie chcę rozgłosu wokół tej sprawy i dlatego proszę, by w sposób dla siebie wygodny wycofał się ze zniesławiających mnie stwierdzeń. Następnie, dążąc do uniknięcia procesu cywilnego, zwróciłem się do komisji etyki PiS z wnioskiem o skarcenie pana Kaczyńskiego za niekoleżeńskie zachowanie wobec mnie. Na koniec, przed wystosowaniem pozwu mój adwokat zaproponował panu Kaczyńskiemu załatwienie sprawy w drodze ugody. Pan Kaczyński wszystkie te propozycje odrzucił; chciał procesu i go przegrał - napisał były marszałek.
Dorn dodał, że - pomimo toczonych prywatnych wojenek - współpraca polityczna między nim a prezesem PiS będzie jeszcze możliwa "jeśli tylko pojawi się powód do takiej współpracy". - Zawsze oddzielałem sprawy osobiste i związane z nimi urazy i emocje od sfery politycznej. W polityce liczy się dla mnie dobro mojego kraju i mojej partii. W takiej właśnie kolejności - zakończył swój wywód.
Prezydent zdziwiony. Będzie apelacja
Wyrok w sprawie Dorn-Kaczyński nie jest prawomocny, a - według rzecznika PiS Mariusza Błaszczaka - Jarosław Kaczyński nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Sprawa nie jest zakończona. Prezes odwoła się od wyroku - stwierdził stanowczo rzecznik. W jego ocenie nawet niekorzystne orzeczenie nie zaszkodzi jednak Jarosławowi Kaczyńskiemu, bo budował swój autorytet "przez wiele lat przez pracę publiczną dla państwa".
Wiadomo, że złożenie apelacji będzie zalecał prezesowi PiS także jego pełnomocnik Grzegorz Kuczyński. Mecenas tuż po wyjściu z sali rozpraw oceniał, że wyrok mimo wszystko nie jest jednoznacznie niekorzystny dla jego klienta, bo sąd odrzucił część jego roszczeń (uznał na przykład, że prezes PiS nie odpowiada za rzekomą nagonkę na Dorna, która doprowadziła do usunięcia go z partii. Kaczyński nie musi też przepraszać za słowa w "SygnałachDnia", że "Dorn złamał pewne reguły" - red.).
Prezydent Lech Kaczyński, poproszony o komentarz do wyroku podczas konferencji prasowej w Wilnie, stwierdził, że o sprawie szerzej wypowie się w Polsce. Przyznał jednak, że "wziąwszy pod uwagę przebieg postępowania, orzeczenie niezwykle go zadziwiło".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24